Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju komunikacja miejska

Warszawa: Jeden bilet na wszystkich liniach spod Warszawy

Jarosław Osowski, Gazeta Wyborcza,

dodane przez mike_1994; zmodyfikowane

Spełniają się marzenia tysięcy pasażerów podróżujących z podwarszawskich miejscowości: 1 stycznia wspólny bilet na pociągi podmiejskie i komunikację w stolicy obejmie wszystkie linie kolejowe. Stanieją dojazdy, zmniejszą się korki
Udogodnienia na taką skalę nie ma żadna aglomeracja w Polsce. Dziś umowę w tej sprawie podpisują szefowie Kolei Mazowieckich i stołecznego Zarządu Transportu Miejskiego. Pozwoli to rozszerzyć zasięg biletu aglomeracyjnego o 19 kolejnych stacji podwarszawskich. Wśród nich są tak ważne jak Otwock, Piaseczno, Zielonka, Legionowo i Ożarów Maz. Podróżni, którzy tam wsiadają, od nowego roku zaczną wydawać na dojazdy blisko o połowę mniej pieniędzy. Wystarczy mieć warszawską kartę miejską z zakodowanym biletem 30- lub 90-dniowym na drugą strefę. Można też kasować dobowe, trzydniowe i tygodniowe, ale nie jednorazowe i minutowe.

Kolędowanie w gminach i powiatach

- Od trzech tygodni przekonywałem samorządy, żeby się do tego dołożyły - mówi szef ZTM Leszek Ruta. - Dzień w dzień kolędowałem po gminach i różnych konwentach.

- Jak ksiądz przed świętami - uśmiecha się Halina Sekita, prezes Kolei Mazowieckich.

- I w końcu zrobiłem sobie prezent na dwulecie rządów - dodaje zadowolony dyrektor Ruta.

Wszystko rozbijało się o ustalenie stawki, która rekompensowałaby Kolejom utratę wpływów ze sprzedaży starych biletów. Był moment, że nowe, wspólne bilety zawisły na włosku, bo kolejarze zażądali nagle 15 zł dopłaty do każdego kilometra przejechanego przez pociąg. Jak pisaliśmy, zaskoczyło to gminy, które w przyszłorocznych budżetach zapisały już kwoty dwukrotnie niższe.

Ostatecznie stanęło na 13 zł i 70 gr, a część pieniędzy oprócz gmin dołożą władze podwarszawskich powiatów. Udział samorządów wyniesie w sumie ok. 30 proc. (od 2,5 tys. zł miesięcznie w Wieliszewie do 50 tys. zł w Zielonce). Resztę pokryją wpływy z biletów, a kilkanaście milionów złotych rocznie doda budżet Warszawy. Dyrektor Ruta przekonuje, że to niewiele w porównaniu z przeszło 1,5 mld zł zarezerwowanych na cały transport miejski w 2009 r. Korzyści mogą być zaś ogromne, bo dzięki wspólnemu biletowi mniej osób wjedzie do stolicy samochodami i autobusami podmiejskimi. Będą więc mniejsze korki.

Od 1 stycznia bilet aglomeracyjny obejmie w sumie 25 stacji podwarszawskich (i blisko 70 w ogóle). To teren zamieszkiwany przez ok. 400 tys. osób. Granice jego zasięgu wyznaczą wtedy stacje:

• Chotomów (linia do Nasielska)

• Nieporęt (linia do Radzymina)

• Zielonka z Zielonką Bankową (w stronę Wołomina)

• Zalesie Górne (linia radomska)

• Śródborów (linia otwocka)

• Płochocin (linia sochaczewska)

• Sulejówek-Miłosna (linia mińska)

• Pruszków (linia skierniewicka).

Na dwóch ostatnich ze wspólnego biletu można już korzystać od połowy listopada.

Według ZTM blisko finału są też negocjacje z Wołominem. Tu problemem jest jednak znajdująca się wcześniej zadłużona Kobyłka. Wkrótce okaże się, czy oba miasta dołączą do wspólnej strefy biletowej od 15 stycznia. Kolejnym krokiem ma być objęcie nią następnych stacji na linii WKD i utworzenie trzeciej strefy podmiejskiej sięgającej do Mińska Maz., Grodziska Maz. Nowego Dworu Maz. i Błonia.

Przesiadka z autobusów na podwarszawskich stacjach

- Rozszerzenie biletu aglomeracyjnego to dla mnie dopiero początek drogi - deklaruje Leszek Ruta. - Teraz zaczynamy tworzyć system linii autobusowych dowożących do podwarszawskich stacji

W tej sprawie dziś spotyka się z władzami Ząbek. Chodzi o to, by pasażerowie nie musieli wjeżdżać do Warszawy autobusami podmiejskimi, które stoją w korkach, tylko wcześniej przesiedli się do pociągów. Oznacza to, że bilet aglomeracyjny byłby też ważny u prywatnych przewoźników autobusowych. Jako przykład ZTM podaje linię X. - Jej właściciel nadal mógłby wozić aż do Warszawy, ale my dotowalibyśmy tylko część trasy do stacji w Ząbkach - planuje dyrektor Ruta.

Już wcześniej ZTM porozumiał się z władzami Lesznowoli i to tam powstanie pierwsza prywatna linia autobusowa ze wspólnym biletem. Mieszkańcy dostaną się nią do stacji w Nowej Iwicznej. Nie trzeba będzie kasować dodatkowego biletu ani przy przesiadce do pociągu, ani potem w Warszawie. "Gazeta" dowiaduje się, że podobną dowozówkę do kolejki podmiejskiej szykują też wspólnie Sulejówek z Halinowem (linia z Okuniewa i Zabrańca), Wieliszew (linia do stacji w Chotomowie), Pruszków, Piastów i Piaseczno.

ZTM liczy, że dzięki tej prywatyzacji przynajmniej część autobusów MZA kursujących teraz na liniach podmiejskich uda się odzyskać dla Warszawy. Np. Stare Babice mają dość korków na Górczewskiej i wolą wozić swoich mieszkańców do stacji w Ożarowie Maz. Tam w najbliższych dniach zostanie też otwarty parking przesiadkowy dla prywatnych kierowców. Pięć następnych (m.in. w Brwinowie i Żyrardowie) jest w budowie, a na siedem Koleje Mazowieckie ogłaszają przetargi.

Prezes kolejowej spółki Halina Sekita spodziewa się, że po rozszerzeniu wspólnej strefy biletowej od 1 stycznia liczba pasażerów w pociągach wzrośnie przynajmniej o 10 proc. Dziś w aglomeracji warszawskiej każdego dnia jeździ nimi ok. 100 tys. osób. Dlatego od nowego roku Koleje Mazowieckie pożyczą przynajmniej dziesięć wagonów elektrycznych od spółki PKP Przewozy Regionalne. To pozwoli wydłużać najbardziej zatłoczone pociągi z dwóch do trzech jednostek. Pięć podwójnych składów zyska też Szybka Kolej Miejska kursująca między Pruszkowem a Sulejówkiem-Miłosną.

Bilet, od którego nie ma już odwrotu

Wprowadzanie biletu aglomeracyjnego ciągnie się od połowy lat 90., ale wtedy ZTM bez rezultatów negocjował jeszcze z kolejowym molochem PKP. Przełomem okazała się katastrofa wiaduktu w Al. Jerozolimskich. To zmobilizowało urzędników, by podpisać porozumienie - wspólnym biletem objęto wszystkie miasta sąsiadujące z Warszawą. Na początku swoich rządów w stolicy umowę zerwał jednak Lech Kaczyński, twierdząc, że "kolej chce za dużo". Wspólna akcja "Gazety", mieszkańców Ursusa i Włoch przekonała go, by przed wyborami prezydenckimi w 2005 r. przywrócić bilety ZTM w pociągach dojeżdżających do tych dzielnic. Pozwoliło to omijać przebudowywane Al. Jerozolimskie. Potem doszły bilety na liniach do Gołąbek i Jeziorek, ale cały czas nie było pewności, czy przedłużane co kilka miesięcy umowy nie zostaną zerwane.

Po wyborach w 2006 r. Hanna Gronkiewicz-Waltz ściągnęła do ZTM byłego kolejarza Leszka Rutę. W ciągu kilku dni dogadał się z Haliną Sekitą i rozszerzyli wspólny bilet na całą Warszawę i Sulejówek, dokąd zaczęła dojeżdżać SKM. W ciągu następnych trzech miesięcy - o Ząbki i Opacz. Od 15 listopada tego roku jednakowe bilety obowiązują i w SKM, i w pociągach Kolei Mazowieckich między Pruszkowem a Sulejówkiem. Pozwoliło to rozładować tłok na tej linii.

Równocześnie ZTM rozszerzał system autobusów podmiejskich (siedemsetki i osiemsetki). Dziś 51 linii nocnych i dziennych, w których można korzystać z warszawskiej karty miejskiej, dociera już do 28 gmin podwarszawskich.

- Choć rozmowy o bilecie aglomeracyjnym są bardzo trudne, nigdy nie zwątpiliśmy, że go nie będzie - podkreśla dyrektor Ruta. Prezes Sekita: - Od niego nie ma już odwrotu.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona