Informacje
Kujawsko-pomorskie: Burza mózgów w sprawie kolejki
Natalia Waloch, Gazeta Wyborcza,
dodane przez djdark ; zmodyfikowane
Ruszyła lokomotywa przyszłej aglomeracji bydgosko-toruńskiej. Marszałek województwa oraz wiceprezydenci Bydgoszczy i Torunia, pierwszy raz dyskutowali nad przebiegiem Szybkiej Kolei Metropolitalnej BiT City.
Na piątkowym spotkaniu w Urzędzie Marszałkowskim pierwszy raz przedstawiono konkrety dotyczące strategicznej dla województwa inwestycji. - Oś komunikacyjna to kluczowy projekt, gdy mowa o aglomeracji - uważa marszałek Piotr Całbecki. - Spotkaliśmy się, by uporządkować pewne sprawy, wyjaśnić, co się dzieje z projektem BiT City - dodaje.Burza mózgów trwała całe piątkowe przedpołudnie. - Idea połączenia Torunia i Bydgoszczy musi być kompatybilna z tym, co każde z miast chce robić na własnym terenie - podkreśla zastępca prezydenta Bydgoszczy Rafał Bruski. Żeby BiT City miał sens, inwestycja nie może ograniczyć się tylko do budowy linii kolejowej między obydwoma miastami. - Konieczna może być np. korekta linii tramwajowej w którymś z miast - wyjaśniał Andrzej Krych z poznańskiej pracowni projektowej, przygotowującej na zlecenie samorządu Kujawsko-Pomorskiego studium wykonalności inwestycji.
BiT City ma pomóc mieszkańcom regionu przemieszczać się z jednej stolicy do drugiej, i zapewnić sprawną komunikację do różnych części obu miast. - Pasażer, który chce się dostać na lotnisko, nie powinien długo czekać na dworcu głównym w Bydgoszczy na autobus - wskazywał Krych. - Nie można też ludzi skazywać na taksówki. Port ma obsługiwać tanie linie lotnicze, a więc jego pasażerowie to ludzie liczący każdą złotówkę - zauważył Michał Korolko, dyrektor departamentu polityki regionalnej UM. - Niestety, ci pasażerowie będą z dworca do Portu Lotniczego jechali jakieś 40 minut - zastanawiał się nad mapą Bruski. - Centrum Bydgoszczy jest zatłoczone i niezbyt można coś z tym zrobić. Może lepszym punktem przesiadkowym byłaby Bydgoszcz Leśna? Stamtąd do portu dojedzie się dużo szybciej.
Całbecki zaznacza, że BiT City ma funkcjonować 20-30 lat. - W podstrefie Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Łysomicach ma pracować 10 tys. ludzi. Terenem inwestycyjnym ma być też Zachem. Tam, w Parku Przemysłowym, zatrudnienie może znaleźć nawet dwa razy tyle osób. To oznacza, że za jakiś czas każdego dnia tam i z powrotem będzie się przemieszczała masa ludzi - wylicza marszałek.
Wiceprezydent Torunia Rafał Pietrucień podkreśla, że nie bez znaczenia jest dwumiastowy Uniwersytet Mikołaja Kopernika, również tworzący ruch między Toruniem a Bydgoszczą. Krych nie kryje, że przygotowanie studium BiT to spore wyzwanie. - Trudno dziś dokładnie oszacować koszty przedsięwzięcia - mówi poznański projektant. - Teraz sprawdzamy, jakie są słabe punkty węzłów komunikacyjnych obu miast. Potem wyliczymy, ile kosztowałoby ich usunięcie. Z wielką ostrożnością mogę powiedzieć, że taka inwestycja to koszt rzędu 100 mln euro - zdradza.
Skąd wziąć takie pieniądze? Urząd Marszałkowski zamierza sięgnąć do budżetu Ministerstwa Transportu, który dysponuje pulą właśnie na komunikację wewnątrz aglomeracji. - Resort zgodził się finansować szybki pociąg Warszawa-Łódź. Nasz projekt ma szansę być drugi, bo dotąd był dobrze postrzegany w ministerstwie - tłumaczy Całbecki. BiT może liczyć na pokrycie przez resort 85 proc. kosztów. Resztę będzie musiał dorzucić samorząd województwa i obie stolice.
Jakie rozwiązania wchodzą w grę? BiT City może:
źródło: Gazeta Wyborcza
możliwość komentowania została wyłączona