Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Śląskie: Kolej: będzie więcej połączeń na Śląsku

Tomasz Głogowski, Gazeta Wyborcza,

dodane przez djdark 

Po raz pierwszy od sześciu lat nie będzie drastycznych cięć pociągów pasażerskich na Śląsku. Mało tego. W przyszłym roku pojawi się co najmniej 140 nowych połączeń!
Do tej pory powtarzał się ten sam czarny scenariusz: z rozkładu jazdy znikały kolejne połączenia. Kolej tłumaczyła, że nie ma pieniędzy na utrzymanie deficytowych linii, bo samorządy obcinają dotacje. Gdy nie pomagały te argumenty, sięgano po sprawdzone slogany. Muszą być cięcia, bo z pociągów korzysta zbyt mało pasażerów - przekonywano. Teraz, przynajmniej na Śląsku, ma być inaczej.

Urząd Marszałkowski w Katowicach ustala właśnie z PKP Przewozami Regionalnymi ostatnie szczegóły umowy dotyczącej dofinansowania przewozów pasażerskich w regionie. Jako jedyny w Polsce zdecydował się na nietypowy eksperyment. 19 października podpisze z koleją nie roczną, jak dotychczas, ale pięcioletnią umowę na organizację transportu pasażerskiego. W tym czasie samorząd przekaże na dofinansowanie pociągów 510 mln zł, czyli blisko 20 proc. więcej niż w ostatnich latach. - Długoletnia umowa to większa stabilizacja i szansa na rozwój - mówi Jacek Stumpf, dyrektor wydziału transportu Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.

Kolej i samorząd przekonują, że ponieważ pieniędzy ma być więcej, dla pasażerów nadchodzą lepszy czasy. Po raz pierwszy od sześciu lat w przyszłym roku nie będzie na Śląsku drastycznych cięć w rozkładzie jazdy. - To, co było do zlikwidowania, zostało już wycięte. W przyszłym roku nie tylko nie będziemy ograniczać liczby połączeń, ale powstaną nowe - deklaruje Jarosław Kołodziejczyk, członek zarządu województwa śląskiego.

Umowa zakłada, że PKP Przewozy Regionalne wrócą w 2008 r. na dwie trasy, na których przed laty położyły kreskę: Gliwice - Bytom oraz Tychy Miasto - Katowice. - To prawdziwy przełom - mówi Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP PR.

Pomiędzy Gliwicami a Bytomiem od lutego przyszłego roku mają kursować 42 pociągi. Magnesem dla pasażerów mają być przede wszystkim centra handlowe, które w ostatnich latach powstały wzdłuż tej trasy. To głównie one mają napędzić podróżnych, choć, jak przyznają samorządowcy, zapomnianą trasę trzeba będzie nieco rozreklamować. - Dobrze by było, gdyby pomogły nam w tym media - mówi dyrektor Stumpf.

Linia pomiędzy Tychami a Katowicami ruszy później, bo najpewniej latem 2008 r. W rozkładzie jazdy ma pojawić się 98 pociągów. Przed laty zniknęły, bo okazało się, że podróż między miastami zajmuje im prawie godzinę. Ludzie przesiedli się na autobusy. Teraz samorząd wymusił na PKP Przewozach Regionalnych deklarację, że podróż z Tychów do Katowic nie potrwa dłużej niż 25 min. - Dostaliśmy zapewnienie, że tak zmodernizowano tory, że prędkość pociągów będzie większa - zapewnia Kołodziejczyk.

Samorząd chce też, aby w przyszłości w Katowicach powstał nowy przystanek kolejowy przy ul. Damrota. Póki co pociągi mają zatrzymywać się na czwartym i piątym peronie katowickiego dworca.

Podróżnym, z którymi wczoraj rozmawialiśmy na katowickim dworcu, podoba się przede wszystkim zapowiedź uruchomienia nowego połączenia Katowice - Tychy. - Od dawna wolę pociąg od autobusu, bo jedzie się nim dużo wygodniej. Szkoda tylko, że PKP ma tak kosmiczne ceny biletów. Jak ktoś, tak jak ja, nie ma 50 proc. zniżek, to nie może sobie ot tak jeździć, gdzie chce. Dlatego coś czuję, że te nowe pociągi nie zdobędą pasażerów - narzeka Zbigniew Malczyk, mieszkaniec Katowic.

Z zapowiadanych nowych połączeń cieszy się też 27-letni Michał Leks z Dąbrowy Górniczej, który jeszcze do niedawna dojeżdżał do pracy w Katowicach samochodem. Ale szybko zrezygnował. - Teraz są taki korki, że przesiadłem się na pociąg. Nie żałuję. Autem jechałem ponad godzinę, a pociągiem trochę ponad 20 min. Oby nowych połączeń było jak najwięcej - mówi Leks.

W przygotowywanej umowie strony zostawiły sobie furtkę. Jeżeli w ciągu roku nowe pociągi nie zyskają przynajmniej minimalnej liczby pasażerów, znikną z rozkładu. - Przez jakiś czas możemy dopłacać do tych linii, ale prędzej czy później muszą na siebie zarabiać - nie pozostawia złudzeń Kołodziejczyk.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona