Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Katowice: Nowoczesne pociągi pod specjalnym nadzorem

Tomasz Głogowski, Gazeta Wyborcza,

dodane przez djdark 

Wynajęta firma ochroniarska, betonowe ogrodzenie i zasieki - tak będą strzeżone nowoczesne pociągi Flirt, które już niebawem pojawią się na Śląsku. Wszystko dlatego, że kolejarze boją się wandali i grafficiarzy.
Choć pierwszy z superpociągów pojawi się u nas w czerwcu, a kolejne do końca roku, to już przyprawiają szefów śląskiej kolei o przyspieszone bicie serca. Wszystko dlatego, że w Katowicach nie ma odpowiednich warunków do "parkowania" tak cennych maszyn: brakuje odpowiednich hal dla pociągów podmiejskich.

Za cztery wyprodukowane przez szwajcarską firmę Stadler Flirty województwo śląskie zapłaciło aż 90 mln zł. Pociągi w żaden sposób nie przypominają tych, które dziś regularnie kursują po województwie. Będą miały m.in.: klimatyzację, wygodne lotnicze siedzenia, specjalne wyciszenie oraz system monitorów informujący o tym, gdzie się akurat znajdujemy.

Ewentualne zniszczenie któregoś z Flirtów byłoby dla kolei tragedią. - Gdy pomyślę o wandalach albo grafficiarzach, którzy nie uszanują niczego, to nie potrafię spać. Mamy kłopot z tym, jak zabezpieczyć te nowoczesne maszyny - mówi Jarosław Kołodziejczyk, zastępca dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP.

Choć na początku Flirty, aby zaprezentować się wielu mieszkańcom regionu, będą kursować na jak największej liczbie tras, postanowiono już, że na noc zawsze będą wracać do Katowic. Kolej zapowiada, że stworzy tu dla nich specjalne warunki: wynajmie firmę ochroniarską i zbuduje wysokie betonowe ogrodzenie. Niewykluczone, że wokół Flirtów pojawią się też zasieki.

- Ten pociąg jest dla nas tym, czym dla armii samolot F-16. Zrobimy wszystko, żeby je właściwie chronić - mówi dyrektor Kołodziejczyk i ostrzega, że w każdym Flircie zamontowano nowoczesny system kamer. Kolejarze zamierzają zrobić z nich użytek - będą dbały nie tylko o bezpieczeństwo pasażerów, ale też bezlitośnie wyłapywały tych, którzy będą chcieli coś w pociągach zniszczyć. - Nawet gdy komuś przyjdzie do głowy wyjąć długopis i napisać coś głupiego na siedzeniu, będziemy go ścigać do skutku jako wandala - upiera się Kołodziejczyk.

Nawet kolej zdaje sobie jednak sprawę z tego, że ogrodzenie, zasieki i firma ochroniarska to tylko rozwiązania tymczasowe. Dlatego Śląski Zakład Przewozów Regionalnych PKP chce w przyszłości albo rozpocząć budowę nowej hali, albo gruntownie wyremontować już istniejący obiekt. - W Gliwicach na terenie lokomotywowni jest olbrzymia hala z 12 torami. To byłoby dla nas jakieś rozwiązanie, ale najpierw musimy znaleźć pieniądze na remont - mówi Kołodziejczyk.

Niewielkim pocieszeniem dla kolejarzy jest fakt, że każdy z czterech Flirtów będzie ubezpieczony. Mówią, że zniszczony pociąg, nawet po naprawie, nie będzie już bowiem prezentował tej samej klasy co wcześniej.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona