Informacje

- W połowie ubiegłego tygodnia szynobus zepsuł się w drodze z Pisza do Olsztyna, fundując pasażerom kilkugodzinny postój w środku pustkowia - relacjonuje czytelniczka w e-mailu do "Gazety". - Teraz pociągi do Pisza ponownie nie kursują. W ich zastępstwie pasażerów wożą uruchomione przez kolej... autobusy. Niestety, choć kursują pod szyldem "kolejowej komunikacji zastępczej", nie zajeżdżają na wszystkie, uwzględnione w kolejowym rozkładzie, przystanki. Próżno jednak szukać na nich jakiejkolwiek informacji, w której przewoźnik łaskawie informowałby o zaistniałym fakcie. To kpina z pasażerów czy po prostu ktoś na wstępie założył, iż nikt z usług kolei w tym miejscu i tak nie korzysta.

Antoni Orłowski, naczelnik działu przewozów i gospodarki taborem w olsztyńskich przewozach regionalnych, tłumaczy, że autobus zajeżdża na wszystkie stacje kolejowe z wyjątkiem dwóch, na które prowadzą polne drogi. - Zatrzymuje się jednak dosłownie 100-200 m od peronu. Z moich informacji wynika, że wszędzie tam są wywieszone rozkłady jazdy o tym, że do odwołania będzie kursował autobus zastępczy - mówi.

Tylko czemu zamiast szynobusu nie jest wysyłany pociąg, który poruszałby się torami i dokładnie po trasie? - Wszak skład taki przez ponad miesiąc z powodzeniem kursował do Pisza... co najciekawsze, zastępując szynobus, który w tym czasie był w naprawie - przypomina czytelniczka.

- Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - odpowiada Orłowski. - Wysłanie lokomotywy z wagonami jest trzy razy droższe, niż kosztuje przewiezienie ludzi na tę samą odległość szynobusem. A przy tej liczbie pasażerów, jaka jeździ do Pisza autobus wypada najtaniej. Z Olsztyna do Szczytna jeździ pociąg, bo każdy kurs to około 150 pasażerów, dalej ludzi ubywa, więc mieszczą się w autobusie.

Komunikacja zastępcza skończy się, gdy szynobus zostanie naprawiony. Kiedy to będzie? - Może nawet dzisiaj [poniedziałek-red.], bo już jeździe do nas ekipa serwisowa, która wymieni dysze wtrysku paliwa - mówi Orłowski.

Na odcinku od Szczytna do Pisza remontowana jest linia kolejowa. Robotników opłacają lokalne samorządy, kolej finansuje materiały. Tylko czy warto angażować środki w rewitalizację kolejowej infrastruktury, aby PKP Przewozy Regionalne woziły pasażerów autobusami - zastanawia się czytelniczka.

Wątpliwości co do tego nie ma Jan Śmietanko, zastępca dyrektora departamentu infrastruktury w urzędzie marszałkowskim, który odpowiada za kolejowe przewozy pasażerskie w regionie. - Na tej trasie są miejsca gdzie pociąg musi zwolnić do 20-30 km na godzinę - mówi. - Po naprawie będzie mógł jechać stale z prędkością 60-70 km na godzinę, a to spowoduje, że większa liczba pasażerów wybierze ten środek transportu. A że szynobusy się psują? Tak to już jest z maszynami. Samorząd województwa kupił pięć szynobusów i wszystkie są ciągle wykorzystywane, więc jak jakiś ma awarię, to trzeba sobie radzić.

źródło: Gazeta Wyborcza