Informacje
Kolej(ny) kłopot z eurodotacjami
Andrzej Kraśnicki, Gazeta Wyborcza,
dodane przez djdark
Urząd Marszałkowski boi się kupić nowe szynobusy, chociaż pieniądze czekają. - Brakuje jednego rozporządzenia - tłumaczy marszałek. Ale im dłużej poczekamy, tym mniej pociągów kupimy.
Zachodniopomorski Urząd Marszałkowski odpowiada za sieć regionalnych połączeń kolejowych w regionie. Samorządowcy chcą kupić nowoczesne pociągi, a następnie przekazać je do eksploatacji kolejowemu przewoźnikowi. To się opłaca, bo szynobusy są bardziej ekonomiczne niż tradycyjny skład (lokomotywa plus wagony). Marszałek Zachodniopomorski, który kilka lat temu kupił (bez unijnego wsparcia) kilkanaście używanych, niemieckich szynobusów, płaci eksploatującej je spółce PKP Przewozy Regionalne za przejechany kilometr 7,20 zł. W regionach, gdzie mają mniej szynobusów, stawka jest co najmniej pięć złotych wyższa.
Szynobusy są potrzebne także dlatego, że z roku na rok rośnie liczba pasażerów korzystających z lokalnych pociągów. W Zachodniopomorskiem nawet o 28 proc. rocznie. Taboru zaczyna brakować.
Urząd Marszałkowski zdecydował więc, że z unijnych funduszy dla regionu 40 mln euro przeznaczy na zakup 26 szynobusów. Podobne plany mają inne województwa. Ale na razie większość regionów wstrzymuje się z wydawaniem pieniędzy.
Samorządowcy tłumaczą, że zakup szynobusów w większości za unijne pieniądze i przekazanie ich do eksploatacji kolejowej spółce może zostać potraktowany przez Brukselę jako "niedozwolona pomoc publiczna". A to oznacza konieczność zwrotu do kasy UE dotacji z odsetkami. Ryzyko jest tym większe, że zgodnie z rządowymi planami w grudniu tego roku urzędy marszałkowskie staną się właścicielem spółki PKP Przewozy Regionalne. Samorządy chcą wiedzieć, jak w takiej sytuacji zachowa się pilnująca konkurencyjności Bruksela.
Odpowiedź ma być ukryta w przygotowywanym przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego rozporządzeniu "w sprawie udzielania pomocy na nabycie lub modernizację pasażerskiego taboru kolejowego w ramach regionalnych programów operacyjnych". Dokument musi być notyfikowany przez Brukselę. Procedura ruszyła, ale na odpowiedź z Komisji Europejskiej trzeba poczekać jeszcze kilka miesięcy.
- Nie możemy ryzykować publicznymi pieniędzmi - tłumaczy marszałek Władysław Husejko. - Dlatego musimy poczekać na to rozporządzenie.
Podobną decyzję podjęło już kilka innych samorządów wojewódzkich. Eksperci obawiają się jednak, że odłożenie decyzji o zakupie taboru może mieć fatalne skutki.
- Szynobusy nie stoją w magazynie gotowe do wzięcia - mówi Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR. - Już teraz na dostawę czeka się nawet dwa lata. Kiedy w przyszłym roku wszystkie samorządy w końcu ruszą z zakupami, ten czas może wydłużyć nawet do trzech lat. Przy tak dużym popycie można spodziewać się także większych niż dziś cen.
Na taki rozwój wypadków postanowiło nie czekać Opolskie. - Zaryzykowaliśmy, właśnie otworzyliśmy koperty w przetargu na pięć szynobusów - mówi Andrzej Kasiura, członek zarządu w opolskim Urzędzie Marszałkowskim. - W stu procentach nie mamy pewności, czy działamy zgodnie z unijnym prawem, ale i tak się to opłaci.
Opolscy urzędnicy uznali, że im szybciej wejdą do eksploatacji, tym prędzej spadną koszty przewozów regionalnych.
- Obojętnie jak to się skończy, w sumie odniesiemy korzyści - przekonuje Andrzej Kasiura.
Marszałek Husejko twierdzi jednak, że tak zrobić nie może. - Tu nie chodzi o zakup komputera, decyzja musi być rozważna i odpowiedzialna - mówi zachodniopomorski marszałek.
źródło: Gazeta Wyborcza
możliwość komentowania została wyłączona