Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

region szczeciński artykuł

Przedsiębiorca czuje się oszukany przez PKP

Cezary Sołowij, Głos Koszaliński,

dodane przez wojtazz; zmodyfikowane

- Jak kupowałem ten budynek, to pokazano mi uchwałę o likwidacji linii kolejowej. Tylko dlatego zainwestowałem tu pieniądze. Teraz mogę zbankrutować - żali się Zbigniew Kimbar.
Powodem jego obaw jest reaktywacja połączenie kolejowego Koszalin - Mielno.

Smród palonego oleju jaki unosi się z podkładów kolejowych, hałas prac przy remontowanym torowisku - takie atrakcje mają wczasowicze, którzy zdecydowali się wykupić miejsce w ośrodku wypoczynkowym prowadzonym przez Zbigniewa Kimbara. Budynek sąsiaduje bezpośrednio z peronem dawnego dworca PKP w Mielnie, a pięć metrów od ściany budynku ośrodka biegną tory.

Kolej na wczasy

- Wczasowicze rezygnują, tracę pieniądze. A wszystko przez to, że kolej mnie oszukała. Kiedy sprzedawali mi ten teren twierdzili, że linia jest zlikwidowana, a tymczasem w piątek ruszył tędy pierwszy pociąg - opowiada. Na dowód wyciąga uchwałę Zarządu PKP Polskie Linie Kolejowe ze stycznia 2002 roku, w której czarno na białym jest napisane, że linia będzie zlikwidowana.

- Gdyby napisali: zawieszona lub coś takiego, to bym się dwa razy zastanowił. A oni wyraźnie napisali "zlikwidowana”. Jak to rozumieć? Ja odczytałem to literalnie. Nie ma linii i nie będzie! Właśnie dlatego wziąłem kredyt i zdecydowałem się na remont budynku - wyjaśnia.

Nie odpuszczę

Kiedy zorientował się, że linia zlikwidowana kilka lat temu ożywa, zaczął działać. - Mam wszystkie wymagane pozwolenia, tymczasem prace przy remoncie torowiska i użytkowanie torów przez kolej powodują zagrożenie zawalenia się mojego budynku. Nadto zagrażają życiu i zdrowiu osób, które przyjechały na wypoczynek - napisał w piśmie skierowanym do Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Zainteresował także nadzór budowlany w koszalińskim starostwie. Wysłał pismo do prezydenta. Jego pisma pozostały bez echa. Przedsiębiorca zapowiedział szukanie sprawiedliwości w sądach.

PKP umywa ręce

- Przekazaliśmy ten teren gminie Koszalin i nie jesteśmy właścicielami działki - zastrzega na początku rozmowy Ireneusz Kilichowski, dyrektor Oddziału Nieruchomości PKP w Szczecinie. Tłumacząc określenie likwidacji linii zawarte w uchwale PKP zaznacza, że nie chodziło o fizyczna likwidację linii. A o co?! - próbujemy dociec.

- Ten pan źle to odczytał. Kolej powiedziała, że nie będzie eksploatować tej linii - przekonuje dyrektor. Wyjaśnił nam, że uchwała co prawda została podjęta, ale nie zaakceptował jej minister infrastruktury. Do tego czasu połączenia można było wznowić w każdej chwili.

- Tak przecież dzieje się w całym kraju. Ten pan wiedział co kupuje. Tam wcześniej też był kolejowy ośrodek wypoczynkowy - twierdzi urzędnik PKP.
W Starostwie Powiatowym dowiedzieliśmy się, że zdaniem powiatowego inspektora budowlanego nie ma mowy o złamaniu prawa, bo przepisy na które powołują się Zbigniew Kimbar dotyczą obiektów nowo budowanych, a nie już istniejących.

źródło: Głos Koszaliński

możliwość komentowania została wyłączona