Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Opole: Kradną trakcję i są bezkarni

Izabela Żbikowska, Gazeta Wyborcza,

dodane przez MarcinB

Złodzieje ukradli w niedzielną noc 400 metrów trakcji kolejowej, przez co pociągi na trasie Wrocław-Opole miały koszmarne opóźnienia. Ale jak się przed tym ustrzec, gdy za taką kradzież grozi kara 200 zł?
W poniedziałek ruch kolejowy na trasie Opole-Wrocław był sparaliżowany. Pociągi dalekobieżne miały przynajmniej dwugodzinne opóźnienia, bo właśnie tyle czasu trzeba było na przejazd okrężną trasą przez Jelcz. Poza tym ruch na tej trasie odbywał się wahadłowo. Natomiast pociągi regionalne z Opola czy Wrocławia jechały do Oławy, gdzie podstawiano autobusy.

Jak mówił Andrzej Szwed, szef opolskiej spółki PKP, w sumie przez kradzież trakcji 25 pociągów musiało pojechać okrężną drogą. Sytuacja została opanowana koło południa, a po godz. 13 pociągi na tej trasie przejeżdżały już przez Oławę. Natomiast na odcinku Wrocław-Kłodzko dopiero po 18.

Śmieszne kary za kradzież trakcji

PKP podejrzewa, że kradzież trakcji była przemyślaną, dobrze zaplanowaną akcją. - Nie byle kto kradnie elementy pod napięciem 3300V. To grozi śmiercią. Poza tym 200 metrów trakcji waży około tonę i nie da się tego, ot tak, zapakować na skuter - zauważa Mirosław Siemieniec, rzecznik wrocławskich Polskich Linii Kolejowych.

Skradzione części trakcji trafią do skupu złomu. Kolej o tym pomyślała. Wydała specjalny album dla skupów złomu, by łatwiej im było rozpoznawać części należące do PKP. Co cenniejsze instalacje mają specjalne zabezpieczenia - kod DNA, czyli rodzaj kleju ze specjalnymi drobinkami, które widać pod promieniami UV. - Uczciwe skupy nie przyjmują takiego towaru i powiadamiają policję, ale nie wszyscy - przyznaje rzecznik wrocławskiego PLK.

Walka ze złodziejami trakcji jest też trudna dlatego, bo jeśli nawet PKP udowodni komuś, że ukradł taką czy inną część, to grozi mu maksymalna grzywna rzędu 200-300 zł. Najczęściej jednak sprawa jest umarzana ze względu na niską szkodliwość społeczność czynu.

PKP od dawna stara się więc, by kradzież trakcji uznano za przestępstwo powodujące zagrożenie w ruchu lądowym. - Wszak gdyby pociągi nie zostały wystarczająco wcześnie powiadomione, że trakcja jest zerwana, mogłoby dojść do prawdziwej tragedii - zaznacza Siemieniec.

Straty dla kasy i wizerunku

PKP nie podało oficjalnych danych o stratach, jakie poniosła wczoraj kolej, choć już od popołudnia mówiło się o kilkudziesięciu tysiącach złotych. - Nie do oszacowania są straty poniesione przez pasażerów. Ta sytuacja nie jest winą przewoźnika, ale i tak uderza w nasz wizerunek - przyznaje Siemieniec.

Rzeczywiście pasażerowie byli oburzeni. Ci, którzy musieli czekać na dworcach kolejowych w Opolu czy we Wrocławiu, byli tak zmęczeni, że niektórzy spali na ziemi. Również zdenerwowani byli podróżni, którzy utknęli w pociągach na kilka godzin dłużej niż planowali. Andrzej miał się rano stawić do pracy w Katowicach. - Dobrze, że mogę dogadać się z szefem i przełożyłem spotkanie na popołudnie. Jednak gdyby mi się nie udało tego zrobić, to mógłby mi przepaść kontrakt na kilka tysięcy złotych. I kogo wtedy miałbym skarżyć? - pyta. Siemieniec wyjaśnia, że pasażerowie mogą zwrócić się do regionalnych przewoźników z wnioskami o rekompensatę. - Wszystkie zostaną rozpatrzone - zapewniał.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona