Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

region szczeciński artykuł

Naciągają na bilet i nie oddają

Mikołaj Radomski, Gazeta Wyborcza,

dodane przez djdark 

Wchodzą do przedziałów kilka minut przed odjazdem pociągu i proszą o pieniądze na bilet. Pieniędzy nie oddają - mówi pan Janusz, który pożyczył i stracił 8 zł.
Pan Janusz padł ofiarą kolejowych naciągaczy w ubiegłym tygodniu, gdy jechał pociągiem ze Szczecina do Krakowa.

Do pociągu "Przemyślanin" relacji Świnoujście-Przemyśl wsiadł na dworcu głównym w Szczecinie. Kilka minut przed odjazdem, gdy pan Janusz spokojnie siedział już sam w przedziale, wszedł mężczyzna i poprosił o 8 zł.

- Najpierw zapytał, czy jadę daleko. Odpowiedziałem, że tak. Wtedy poprosił, abym dołożył mu 8 zł do biletu, bo nie zdążył kupić w kasie - opowiada pan Janusz. - Tłumaczył, że ma odliczoną kwotę, a konduktor zażyczył sobie pieniądze za wypisanie biletu. - Wahałem się. Czasu na decyzję było mało, a on dalej przekonywał. Obiecał, że za pomoc i zaufanie mam u niego piwo. Wyglądał normalnie. Jak każdy.

Co więcej zapewniał, że w Krzyżu dosiądzie się jego żona i odda pożyczoną kwotę. Pan Janusz dał mężczyźnie pieniądze i cierpliwie czekał na zwrot długu. Bezskutecznie. Mężczyzna z pieniędzmi nie wrócił. - Poczułem się oszukany, ale tłumaczyłem sobie, że może zapomniał albo nie znalazł przedziału, bo było już ciemno - mówi.

Wracając z Krakowa opowiedział swoją historię innym pasażerom z przedziału. Okazało się, że nie jest jedynym, którego próbowano oszukać w ten sposób.

- Jedną szczeciniankę, która także wracała do domu, próbowano naciągnąć podczas postoju. Także na szczecińskim dworcu w ten sam sposób. Tyle że innego dnia - mówi pan Janusz. - Następnym razem, jak ktoś poprosi mnie o pomoc, to długo będę się zastanawiał.

Tadeusz Janowicz, rzecznik Zachodniopomorskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Szczecinie, tłumaczy, że nic w tym przypadku nie można zrobić.

- Nie mieliśmy do tej pory żadnych zgłoszeń o takich naciągaczach - zapewnia Tadeusz Janowicz. - Pożyczka jest sprawą indywidualną. Skoro ten pan już pożyczył pieniądze, to mógł zobaczyć, czy mężczyzna nie wchodzi do innych przedziałów, albo pójść z nim do konduktora i kupić mu bilet.

Rzecznik tłumaczy, że złapanie naciągaczy jest bardzo trudne.

- Trudno traktować to jako przestępstwo. Każdy sam decyduje, czy pożycza pieniądze, czy nie. My możemy reagować, gdy ktoś chodzi po pociągu i nachalnie żebrze, ale nie w sytuacji pożyczania pieniędzy - mówi Janowicz.

Gdy ktoś już padnie ofiarą oszustwa w pociągu, powinien powiadomić drużynę konduktorską.

- Drużyny mają radio i mogą skontaktować się ze Służbą Ochrony Kolei oraz policją - dodaje Janowicz.

źródło: Gazeta Wyborcza

2 komentarze