Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Rybnik: Księgarz tchnął w dworzec PKP nowe życie

Iwona Sobczyk, Gazeta Wyborcza Katowice,

dodane przez mike_1994

W świetlicy dworca kolejowego w Rybniku, którą opiekuje się Leszek Leśnikowski, jest czysto i ciepło. Na ścianach wiszą obrazy, można oglądać telewizję i gra muzyka. - Jak nie na dworcu - komentuje podróżna.
Leśnikowski zjawił się tu jesienią. Wynajął kąt dworcowej świetlicy, rozstawił półki i 16 października uruchomił księgarnię. - Ceny powierzchni w centrum miasta są astronomiczne, a PKP oferowały niższy czynsz w zamian za to, że zajmę się też świetlicą - mówi Leśnikowski. Pomyślał, że przecież całe życie marzył o prowadzeniu księgarni, i uwierzył, że da sobie radę.

Z zawodu jest elektrykiem. Długo pracował za granicą. Wrócił i nie może przestać się dziwić. Na przykład temu, dlaczego załatwienie wynajmu trwało aż rok, a w tym czasie świetlica była zamknięta. Zastanawia się też, czemu odpowiedź na każde pismo dostawał dopiero po dwóch miesiącach. Przede wszystkim spokoju mu nie dawało, dlaczego wszyscy już jakby pogodzili się z tym, że dworce kolejowe muszą być brudne i śmierdzące. Pomyślał, że na jego kawałku będzie inaczej. Zaczął od sprzątania, potem kupił farby i wziął się za malowanie.

- Całej świetlicy, oczywiście. Miałem odmalować tylko kawałek ściany przy mojej księgarni? Dziwnie by to wyglądało - marszczy brwi. Porozstawiał stoliki i krzesła, na odświeżonych ścianach powiesił gablotki i obrazy swojego ulubionego malarza, z głośnika puścił muzykę. Trochę popu, trochę klasyki rocka, tak żeby wszystkim się podobało. Nie za głośno, żeby nie zakłócać komunikatów. Niedawno zamontował telewizor. Podróżni mogą sobie pooglądać ciekawe programy albo filmy. Na święta ozdobił świetlicę lampkami. A w głównym holu dworca odwieczne zimno, brud i smród mają się dobrze.

- Można przeżyć lekki szok, jak się stamtąd wchodzi do świetlicy. Tutaj jest przyjemnie, jak nie na dworcu. No i nie ma bezdomnych - mówi pani Maria, która w oczekiwaniu na pociąg przegląda propozycje księgarni. Leśnikowski sam wybiera książki i płyty. Nie wszystkie dotyczą religii, ale wszystkie muszą nieść pozytywne przesłanie.

Z bezdomnymi, którzy bywają utrapieniem handlowców na wszystkich polskich dworcach, zawarł umowę: dopóki nie naprzykrzają się podróżnym, mogą u niego siedzieć, ile chcą. W przeciwnym razie wzywa policję albo straż miejską. Trochę tym bezdomnym się dziwi. - Bo oni mogą łatwo uzyskać pomoc. Wiem, sprawdziłem - tłumaczy i opowiada o pewnym zdarzeniu. - Powiedziałem, żeby spisali, czego im potrzeba. Tylko jeden pan podyktował mi listę. Zadzwoniłem do PCK, następnego dnia miał te rzeczy do odebrania - mówi Leśnikowski.

Właśnie zbiera wśród pracowników dworca podpisy pod petycją do prezydenta, policji i władz kolei. - Właściwie to jest protest. Nie przeciwko bezdomnym, im trzeba dać alternatywę. Przeciwko brakowi reakcji i niezrozumiałej ogólnej bierności! - tłumaczy.

- Jego społeczne zaangażowanie i stanowczość przynoszą rezultaty - ocenia księgarza-społecznika Barbara Piaszczak, zarządca rejonu dworców kolejowych w Katowicach.

źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

możliwość komentowania została wyłączona