Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Warszawa: Kolej straszy niepełnosprawnych

Wojciech Karpieszuk, Gazeta Wyborcza,

dodane przez ADIK

W Warszawie miejsca przyjazne dla niepełnosprawnych to wyspy. A między nimi krzywe chodniki, wysokie krawężniki, auta zaparkowane, gdzie popadnie. Fatalne chodniki. Osoba na wózku wysiada z autobusu niskopodłogowego i grzęźnie - mówi dr Piotr Olszewski.
Wojciech Karpieszuk: Panie doktorze, od wypadku niewidomego studenta w metrze minęły miesiące, ale bezpieczeństwo na stacjach się nie poprawiło. Chodzi przede wszystkim o pas z wypukłościami na peronie, który sygnalizuje niewidomym, że zbliżają się do krawędzi. Teraz urzędnicy tłumaczą, że tego pasa nie ma, bo w Polsce nie ma przepisów regulujących te sprawy. Nie można zaczerpnąć z doświadczenia Niemców?

Dr Piotr Olszewski*: Sprawa bezpieczeństwa na peronie powinna być uregulowana przepisami krajowymi. W różnych krajach różnie to jest rozwiązane i bardzo szczegółowo opisane: wymiary pasa, wypustki, odległości między nimi. W Anglii inne pasy są w metrze, inne na dworcach kolejowych, inne na przystankach tramwajowych, co najważniejsze dla wszystkich wygodne: dla wózkowiczów, niewidomych, dla kobiet w wysokich szpilkach.

Ale przecież coś trzeba robić teraz.

Na niektórych stacjach są komunikaty dźwiękowe i wizualne. To bardzo pomocne. Niepokojące jest, że nie ma ich na wszystkich stacjach. Przez kilka miesięcy trwał test tych urządzeń. Test się skończył i nic się nie dzieje.

Przez 26 lat mieszkał pan w Singapurze. Jakie jest tam metro?

- Nowa linia jest bezpieczna. Są specjalne pasy z wypustkami, które prowadzą niewidomego od windy do peronu, a w zasadzie do rozsuwanych drzwi specjalnej ścianki osłonowej na krawędzi peronu. Metro wjeżdża, drzwi się rozsuwają. Nie ma obawy, że ktoś wpadnie pod pociąg. Ale stare linie wyglądają podobnie jak warszawska. Jest żółty pas i tyle. Ścianki oddzielające od wagonu są też w Paryżu, ale też tylko na nowych liniach. Na niektórych starszych stacjach nie ma nawet wind. Tymczasem z badania ankietowego, które przeprowadzili moi studenci wśród osób niepełnosprawnych w Warszawie, wynika, że nasze metro jest najlepiej przystosowanym do potrzeb niepełnosprawnych środkiem transportu w mieście. Ale to nie znaczy, że nie należy u nas poprawić bezpieczeństwa.

A jaki środek transportu wypada najgorzej?

- Kolej. My skupiliśmy się na podmiejskiej. Nie ma sposobu, żeby dostać się do korytarzy w podziemiach Dworca Centralnego czy na Dworzec Śródmieście. Czytałem kiedyś, że osoba na wózku inwalidzkim może dostać się jakoś na Centralny przez Złote Tarasy. To kuriozum. I nie chodzi tu tylko o niepełnosprawnych. Problemy mają też podróżni z ciężkimi walizkami. Z tą różnicą, że walizkę można wtaszczyć po schodach, a z wózka nikt się nie podniesie.

Czy niepełnosprawny warszawiak, który mieszka na peryferiach, porusza się na wózku inwalidzkim, może dziś swobodnie przyjechać do centrum, żeby spotkać się ze znajomymi czy pójść do kina?

- Zależy. Jak jest szczęściarzem i mieszka blisko metra albo często w jego okolicy jeżdżą autobusy niskopodłogowe, to dotarcie do centrum nie będzie większym problemem. Najgorsze jest to, że w Warszawie miejsca przyjazne dla niepełnosprawnych to wyspy. A pomiędzy nimi krzywe chodniki, wysokie krawężniki, samochody zaparkowane, gdzie popadnie. Stan chodników jest fatalny. Osoba na wózku wysiada z autobusu niskopodłogowego i co? Grzęźnie. Choćby tutaj. Dojście z Metra Politechnika do Wydziału Inżynierii Lądowej. Jest metro, na wydziale jest podjazd. Ale po drodze parking z dziurawymi, powykrzywianymi płytami. Dlatego uważam, że powinny powstać interaktywne mapy dostępności. Niepełnosprawny w internecie sprawdzi drogę: jak najlepiej dojechać, czy dostanie się do klubu, do którego się wybiera. Ale na to potrzeba pieniędzy.

Taką wyspą jest Krakowskie Przedmieście?

- To była przebudowa robiona z wielkim rozmachem, a nie wzięto pod uwagę potrzeb osób niewidomych, słabowidzących i poruszających się na wózku. Na środku chodnika wyrastają przeszkody. Kontrast ulicy i chodnika dla niedowidzących jest zbyt słaby i wszystko się zlewa. Ale niepojęte jest to, że po przebudowie zostawiono tam stopnie przed każdym sklepem. I tu nie chodzi o to, że remont robiło miasto, a kamienice są prywatne. Tam nie są potrzebne podjazdy. Można było spróbować rozwiązać problem, przynajmniej w niektórych miejscach, dostosowując poziom chodnika do progu. Według mnie ta przebudowa jest niezgodna z prawem budowlanym.

A kina, teatry?

- Najlepiej w badaniu ankietowym wypadły duże centra handlowe. I na szczęście w nich są multipleksy. Najgorzej wypadły sklepiki osiedlowe i placówki zdrowia. Całkiem nieźle warszawskie urzędy pocztowe.

Czy zna pan w Warszawie dostępne dla niepełnosprawnych przejście podziemne?

- Nic mi nie przychodzi do głowy. Rondo Dmowskiego - stare windy, drzwi trzeba otwierać do siebie. Diabelskie urządzenie. Wypadałoby to już zmodernizować. Plac Na Rozdrożu - tragedia. Windy naprawdę nie muszą być wprowadzone w całym mieście od razu. Zabierzmy się za ważne węzły komunikacyjne, dworce, bo to słabe ogniwa Warszawy.

Czy jest gdzieś idealne miasto dla niepełnosprawnych?

- Przychodzi mi na myśl Hamamatsu w Japonii. Ma nawet coś wspólnego z Warszawą. Jest tam kopia naszego pomnika Chopina. A tak na poważnie: w mieście są pasy prowadzące dla niewidomych, pasaż z centrum handlowym i dworcem kolejowym jest w stu procentach dostępny. Windy dla wózków, pochylnie zamiast schodów.

Coś pozytywnego z Warszawy?

- Modernizacja linii tramwajowej w Alejach Jerozolimskich. I to, że są studenci, którzy swoje prace magisterskie piszą o problemach osób niepełnosprawnych. Wysłaliśmy je już do urzędu miasta. Słyszałem, że szef biura drogownictwa i komunikacji Mieczysław Reksnis zrobił kopie i rozdał swoim podwładnym.

*dr Piotr Olszewski pracuje na wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. Promotor trzech prac magisterskich o dostępności transportu i przestrzeni publicznej w Warszawie dla osób niepełnosprawnych. Wcześniej wykładał w Nanyang Technological University. Autor książki "Ruch pieszy jako środek transportu".

źródło: Gazeta Wyborcza

brak komentarzy