Informacje
Bydgoszcz: Kolej żąda od urzędu 13 mln dopłaty za usługi
ka, Gazeta Wyborcza,
dodane przez kasiek007
Konflikt pomiędzy spółką Przewozy Regionalne a Urzędem Marszałkowskim. Kolejarze żądają 13 mln zł dopłaty za wykonane w ubiegłym roku usługi. Kłopot w tym, że marszałek już zapłacił tyle, ile przewoźnik sam zaproponował w przetargu.
Na razie szefowie PR-ów nie grożą likwidacją połączeń, ale przykładowo kiedy marszałek województwa śląskiego odmówił dopłat, Przewozy zlikwidowały sto kursów regionalnych pociągów. Zatem i u nas wkrótce mogą być kłopoty z kursowaniem składów. W ubiegłym roku Kujawsko-Pomorski Urząd Marszałkowski zapłacił spółce 31,1 mln zł za realizację połączeń na liniach niezelektryfikowanych. Dokładnie tyle, ile PR-y zaproponowały w zorganizowanym w 2007 r. przetargu na obsługę kolejową województwa. Teraz jednak szefowie spółki obliczyli, że ich usługi kosztowały o 13 mln zł więcej. I pokrycia strat domagają się od samorządu.- Kompletnie nie rozumiem tego żądania - komentuje marszałek województwa Piotr Całbecki. - Mamy umowę na trzy lata, gdzie dokładnie ustalona jest stawka. Takie roszczenia w trakcie realizacji zamówienia są niedopuszczalne. Nie zapłacimy, bo nie mamy na to pieniędzy - zapowiada.
Jednak Jerzy Kriger, przewodniczący rady nadzorczej Przewozów Regionalnych jest innego zdania. Uważa on, że przetarg był organizowany w zupełnie innej rzeczywistości. Teraz marszałek województwa jest współwłaścicielem spółki i nie powinien działać na jej niekorzyść.
- Poza tym, w międzyczasie znacznie podniosły się ceny choćby energii elektrycznej. Przewoźnik musi jakoś funkcjonować i z tego powodu konieczne jest pokrycie kosztów działalności - odpowiada.
Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR jest zaskoczony żądaniami kolejarzy i negatywnie ocenia postawę Przewozów Regionalnych. Jego zdaniem w pierwszym rzędzie marszałek odpowiada za funkcjonowanie województwa, a takie dopłaty mogłyby być odebrane jako działanie wbrew interesowi regionu.
- Jak się startuje do przetargu, to trzeba dokładnie przeliczyć skutki finansowe. Pozostaje teraz pytanie, czy PR-y nie zaproponowały sztucznie zaniżonych stawek, żeby wygrać postępowanie? Nie widzę teraz prawnych możliwości takich dopłat - konkluduje.
Całbecki zapewnia, że nie da się zastraszyć przewoźnikowi i zapowiada, że jeśli zacznie ciąć w naszym regionie połączenia, to nie można wykluczyć konsekwencji. Nieoficjalnie mówi się nawet o możliwości zerwania umowy i próbie stworzenia niezależnej, samorządowej firmy, która zajmie się przewozami regionalnymi, zwłaszcza że w tym roku Urząd Marszałkowski planuje za unijne pieniądze kupno taboru, dzięki któremu zapewnione byłoby funkcjonowanie pociągów na głównych liniach w regionie.
źródło: Gazeta Wyborcza
brak komentarzy