Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Wrocław: Bez pasażerów miejsc w pociągu by wystarczyło

Magda Nogaj,Gazeta Wyborcza,

dodane przez kasiek007; zmodyfikowane

Policja interweniowała w piątek w pociągu do Kędzierzyna-Koźla. Ścisk był taki, że pasażerowie zajęli przedział służbowy. Kierownik pociągu szarpał ich i wyzywał. Gdy zażądali, by podał numer służbowy, odparł, że może im podać numer, ale buta.
W piątkowe popołudnie pociągiem chcieli wracać do domu głównie studenci oraz mieszkańcy Oławy i Brzegu, którzy pracują na co dzień we Wrocławiu. Zgodnie z rozkładem powinni odjechać z Dworca Głównego o godz. 16.45. Nie odjechali, bo pociąg się zepsuł.

Na to, aż kolej podstawi inny skład, musieli czekać ponad pół godziny. W tym czasie na peronie zgromadziło się kilkuset podróżnych. Nie dla wszystkich starczyło miejsc. Część pozostała na peronie, inni w desperacji zajęli przedział służbowy. W tym momencie pojawił się kierownik pociągu. To, co działo się później, tak zdenerwowało jednego z pasażerów Piotra Piroga, że napisał skargę do dyrekcji dolnośląskiej spółki PKP Przewozy Regionalne.
- To skandal, że musimy podróżować w takich warunkach, i to codziennie - komentuje jedna z pasażerek Marta Kempczyńska.

Andrzej Piech, wicedyrektor PKP Przewozy Regionalne Wrocław: - Pociąg do Kędzierzyna Koźle prowadzony był przez drużynę z Opola. Wdrożyliśmy w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Musimy sprawdzić, czy kierownik pociągu rzeczywiście zachował się w taki sposób wobec pasażerów. Nie ma powodu, żeby nie wierzyć ich relacji, ale musimy zapytać drugą stronę. Jeśli zarzuty się potwierdzą, wobec kierownika wyciągnięte zostaną konsekwencje. Jakie? Zdecydują PKP Przewozy Regionalne Opole.

Spytaliśmy dyrektora, dlaczego pasażerowie tego pociągu muszą podróżować w takim tłoku. - Do Opola pociągi kursują bardzo często, średnio co godzinę - tłumaczy Piech. - W piątek mogło być więcej pasażerów, bo studenci wracali na weekend do domów. Moglibyśmy podstawić dłuższe składy, ale brakuje nam taboru. To wymagałoby także decyzji dwóch samorządów dolnośląskiego i opolskiego, które są organizatorem i stroną finansującą przewozy.

Tymczasem w dolnośląskim UM dowiedzieliśmy się, że winna całej sytuacji jest kolej. Marta Libner, rzeczniczka urzędu: - Zgodnie z naszym zamówieniem PKP powinna podstawić dwie jednostki elektryczne. Tymczasem postawiła tylko jedną. Będziemy się domagać wyjaśnień, by ta sytuacja się nie powtórzyła.

źródło: Gazeta Wyborcza

brak komentarzy