Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Kraków: EuroCity boją się unijnych kar?

Iga Dzieciuchowicz,

dodane przez techno

EuroCity Wawel z Krakowa do Hamburga Altona jedzie coraz wolniej. Pracownicy pociągu mówią o strachu przed unijnymi karami za spóźnienia. Paradoks? Po co się spieszyć, skoro można wyjechać wcześniej.
- To oburzające! Polskie koleje nie dorosły do unijnych standardów. Zamiast szybkim pociągiem będziemy niedługo jeździć wąskotorówką - denerwuje się Tomasz Kireńczuk, pasażer pociągu EuroCity Wawel.

Pociąg EuroCity Wawel z Krakowa do Hamburga Altona - odjazd 7.23. Jadę z Krakowa do Żar. To ostatnia polska stacja, potem pociąg zatrzymuje się w niemieckim Cottbus. Pytam konduktora o godzinę dojazdu. - W Żarach będziemy o 14.41 - słyszę.

Po co się spieszyć?



Pasażerowie są zaskoczeni - nastąpiła zmiana rozkładu jazdy i pociąg odjeżdża z Krakowa ponad pół godziny wcześniej niż dotychczas, a w Żarach melduje się o tej samej godzinie, co zwykle. Powód? Unijne kary za spóźnienia - tak pracownicy pociągu tłumaczą podróżnym ponad półgodzinne wydłużenie czasu jazdy, mimo że właśnie zmodernizowano odcinek na trasie Opole-Wrocław i pociąg mógłby jechać szybciej.

- EuroCity Wawel objęty jest specjalnym międzynarodowym prawem, za spóźnienia przewidziane są kary. Jeśli pociąg spóźni się ponad godzinę, przewoźnik musi zwrócić pasażerom część kosztów biletu. Jeśli wina leżałaby po naszej stronie, my płacimy. To jest czas, który zostawiliśmy w rezerwie, by uniknąć kar. Po co się spieszyć, jeśli można po prostu wyjechać wcześniej - wyjaśnił konduktor.

Pracownik obsługi gastronomicznej Wars nie tylko potwierdza jego słowa, ale i szczegółowo wymienia zmiany w rozkładzie jazdy EC Wawel - okazuje się, że czas jazdy nieustannie się wydłuża, mimo że pociąg wyjeżdża z Krakowa coraz wcześniej. Jeszcze kilka miesięcy temu dojeżdżał do Żar w siedem godzin, dziś tę trasę przemierza siedem i pół godziny.

Pierwszy telefon do rzeczniczki prasowej firmy PKP InterCity niewiele wyjaśnia - Adrianna Chibowska odsyła do rzecznika PKP Polskie Linie Kolejowe. PKP PLK odpowiada za korzystanie z torów przez przewoźników, decyduje też o prędkości jazdy pociągów. Przewoźnik wysyła wniosek do zarządu infrastruktury z informacją o godzinach odjazdów i przyjazdów z poszczególnych stacji, potem płaci za winietę umożliwiającą korzystanie z torów.

Podróżny musi się wyspać



Pociągi EuroCity funkcjonują na zasadzie umów z krajami Unii. Czasami w ich treści zdarzają się specjalne wymogi. Tak jest z pociągiem EuroCity linii Warszawa-Frankfurt nad Menem. - Pociąg w połowie drogi wyraźnie zwalnia. Dlaczego? Niemieckiemu przewoźnikowi zależy, by pasażerowie się wyspali. Gdyby pociąg jechał z normalną prędkością, podróżni wysiadaliby we Frankfurcie o 5 rano, tymczasem są na miejscu o 7. Może wydawać się to paradoksalne, ale ma to jakiś sens - wyjaśnia Michał Wrzosek, rzecznik prasowy zarządu PKP SA.

EuroCity Wawel to pociąg dzienny, przewoźnikowi raczej nie zależy na wyspanych pasażerach. Rzecznik prasowy PKL podkreśla, że opóźnienie nie jest spowodowane obawą przed karami. - Wydłużony czas jazdy pociągu jest wynikiem złej infrastruktury, do końca marca trwa modernizacja poszczególnych stacji na trasie Wrocław-Legnica. Czas jazdy pociągu został wydłużony o 11 minut, plus 23 minuty rezerwy - tłumaczy Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy PLK.

To samo stanowisko przedstawia PKP InterCity. - W związku ze złym stanem torowiska, PKP PLK wprowadziły ograniczenia prędkości - mówi Chibowska.

Rzecznik? Nie ma takiego



Nowy regulamin pasażerskich reklamacji w pociągach międzynarodowych na terenie Unii obowiązuje od 2004 roku. Za opóźnienie przekraczające godzinę w pociągu dziennym i dwie godziny w pociągu nocnym, przewoźnik zobowiązany jest zwrócić pasażerowi 20 proc. opłaty za bilet w jedną stronę w formie bonu podróżnego (jeśli cena za bilet wynosi co najmniej 50 euro). Konduktor sam zbiera dane pasażerów, zwrot przychodzi na podany adres.

W komunikacji krajowej w Polsce każda reklamacja rozpatrywana jest indywidualnie - podróżny musi udowodnić straty spowodowane opóźnieniem, może wystąpić do sądu cywilnego z prośbą o odszkodowanie. Wszystko trwa miesiącami.

- Do 2010 roku chcemy wprowadzić unijny porządek prawny, powołać rzecznika praw pasażera, bo takiego jeszcze nie mamy. A sytuacja z wydłużonym czasem jazdy z powodu obawy przed karami nie jest wykluczona. Jeśli tylko część tras jest modernizowana, to opóźnienie powinno być krótsze - podsumowuje Adrian Furgalski, ekspert firmy doradztwa transportowego TOR.

źródło: Gazeta Wyborcza Kraków

możliwość komentowania została wyłączona