Informacje

- Od paru lat toczyła się dyskusja na temat ewentualnego przejęcia przez gminy stacji od Szczecina do Polic - twierdzi Andrzej Durka z Wydziału Rozwoju UM w Szczecinie. - Okazało się to mało realne, bo Police ze swym rozwojem terytorialnym raczej oddalają się od torów niż przybliżają. Przejęcie zaś Dworca Głównego w Szczecinie było rozpatrywane tylko w drodze prywatyzacji. Ale i to jak dotąd nie doczekało się finału.

W Sejmie pojawiła się tymczasem koncepcja, by ze spółki PKP nieruchomości (zarządzającej m.in. dworcami) stworzyć kolejne firmy odpowiadające już za konkretne stacje i te skomunalizować. Problem polega jednak na tym, że według wizji kolejarzy, spółka "dworzec" najpierw negocjowałaby długoletnie umowy z InterCity, TLK i Kolejami Regionalnymi, a dopiero potem trafiłaby w ręce samorządu. To zaś oznacza wprost, że miasta otrzymują kosztowną nieruchomość, z którą przez minimum 15 lat nie mogą wiele zrobić, bo są związane porozumieniami. Nie ma więc mowy o np. likwidacji części torów, czy nawet o zaplanowaniu gruntownego remontu obiektu. Z punktu widzenia interesów gmin, optymalne byłoby dogadywanie się z przewoźnikami dopiero po przejęciu dworców przez samorządy. Wtedy nowy właściciel mógłby porozumienie z liniami kolejowymi dostosować do własnych planów strategicznych.

- Chcemy zająć się tą sprawą - zapewnia Andrzej Lubiatowski z Unii Metropolii Polskich. - Dla wielu dużych miast takie rozwiązanie jest szansą znaczącej zmiany wizerunku dworca kolejowego. W wypadku Szczecina otwiera się możliwość na zagospodarowanie wszystkich trzech tarasów, aż po połączenie z Odrą.

Sprawą chcą się zająć także szczecińscy posłowie. Szczególnie dlatego, że odpowiedzią na kolejową koncepcję ma być projekt rządowy.

W Niemczech szereg dawnych dworców to dziś wielofunkcyjne centra komunikacyjne i handlowe. Najbliższe przykłady to zmodernizowany dworzec na Alexanderplatz w Berlinie i dworzec w Lipsku. W Polsce taka sztuka udała się tylko w wypadku krakowskiej stacji głównej.

źródło: Kurier Szczeciński