Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Warszawa: Warszawa Raków: chaos na peronie

Wojciech Karpieszuk, Gazeta Wyborcza,

dodane przez Jasiek

Gigantyczne tłumy, chaos, strach, że coś się stanie, brak pomocy - tak wygląda podróż niewidomego z Pruszkowa do Warszawy. Najgorzej jest przy przesiadce na prowizorycznym peronie w Warszawie Raków.
- Kiedy przesiadałem się pierwszy raz, był ogromny tłok. Ludzie spieszyli się i przepychali - ci, którzy przyjechali z Warszawy, szli na pociąg, którym przyjechałem z Pruszkowa. Ja próbowałem wcisnąć się do tego do Warszawy. Ktoś chwycił mnie za ramię i poprowadził - opowiada Paweł Wdówik. Jest niewidomy. Codziennie kolejką WKD dojeżdża z Pruszkowa do Warszawy. Na Uniwersytecie Warszawskim jest kierownikiem biura ds. osób niepełnosprawnych.

Podczas przesiadki w powrotnej drodze bał się już iść sam. Poprosił kogoś z pasażerów o pomoc. - Szliśmy ulicą, nagle weszliśmy na dobudowany, drewniany peron. Osoba na wózku inwalidzkim nie poradzi tam sobie w ogóle.

Kłopoty pojawiły się, kiedy 1 lipca zaczął się remont wiaduktu kolejowego między stacjami Warszawa Raków - Warszawa Aleje Jerozolimskie. Przez te prace pociągi z Grodziska Mazowieckiego i Milanówka jeżdżą wahadłowo. Teraz, żeby dojechać do Warszawy, trzeba przesiadać się na stacji Raków. Jest na to siedem minut. I tak będzie do końca wakacji. - Władze Kolejki nie zrobiły nic, żeby niepełnosprawnym pasażerom ułatwić przesiadkę. Tu nie chodzi tylko o niewygodę. Na peronie jest bardzo niebezpiecznie - mówi Wdówik.

Przywołuje przykład z Londynu - tam podczas remontu kolejowego miał wysiąść na zastępczej stacji nieprzystosowanej do niepełnosprawnych podróżnych. - Zaproponowano mi, żebym wyszedł na wcześniejszej, dostosowanej stacji, gdzie czekał samochód zamówiony przez kolej.

Ale na organizację remontu przez WKD nie skarżą się tylko niepełnosprawni podróżni. Pan Maciej w liście do redakcji opisał swoją podróż kolejką do Warszawy: "Na stacji Raków zbudowano prowizoryczny peron dla obsługi ruchu. Podczas przesiadki w rannych godzinach szczytu ludzie nie mieszczą się na peronie. Powodem są za małe schody - to nie pozwala na opuszczenie peronu pasażerom, którzy tłoczą się, by przejść do kolejnego pociągu". Czytelnik skarży się także na ograniczenie liczby składów. Pisze, że przed remontem w godz. 7-9 kursowało ich 12, teraz cztery. "Efekt? W pociągu jest ogromny tłok. Na każdej kolejnej stacji dosiadają się nowi pasażerowie, z każdym kilometrem w kierunku Warszawy jest gorzej. Dodatkowo wysoka temperatura powietrza potęguje dyskomfort".

Według rzecznika WKD Krzysztofa Kuleszy z tłokiem w pociągach nie da się nic zrobić. - Musieliśmy ograniczyć liczbę składów ze względu na ruch wahadłowy. Dopóki pociąg nie wróci, nie może wyjechać nowy - tłumaczy rzecznik.

Ale obiecuje, że porozmawia z władzami spółki, jak można pomóc niepełnosprawnym pasażerom kolejki. - Po telefonicznym zgłoszeniu przez osobę, która potrzebuje pomocy przy przesiadce, na peronie czekałby na nią nasz pracownik - proponuje. WKD nie ma infolinii. Jednak rzecznik przekonuje, że to sprawa techniczna. - Można będzie zadzwonić do biura marketingu albo do dyspozytorni - uważa. Ale podkreśla, że ostateczna decyzja należy do zarządu WKD.

- W poniedziałek rano, kiedy jechałem do Warszawy, przesiadałem się sam. Nikt mi nie pomógł. W pewnym momencie znalazłem się na torach. Na szczęście pies przewodnik zaczął mnie odciągnąć - opowiada Wdówik.

We wczorajszej "Gazecie" opisaliśmy historię innego niewidomego Jacka Zadrożnego, który tydzień temu w piątek poważnie złamał nogę przy wsiadaniu do pociągu Kolei Mazowieckich. Nie wyczuł szczeliny między krawędzią peronu, a wagonem. Ciągle jest w szpitalu. Przed nim długie miesiące rehabilitacji.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona