Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

region szczeciński artykuł

Wakacyjne pociągi - z kłopotami albo wcale…

Jan Skolimowski, stetinum.pl,

dodane przez volvob10ma; zmodyfikowane

Jazda w czasie wakacji koleją niejednego przyprawia o prawdziwy zawrót głowy. Przepisy oraz ułomny system sprzedaży biletów sprawiają, iż często podróż w normalnych warunkach nie jest możliwa.
Polskie Koleje Państwowe składają się obecnie z kilku spółek. Za całą infrastrukturę, rozkład pociągów, prowadzenie ruchu odpowiadają PKP Polskie Linie Kolejowe. Głównymi przewoźnikami są dwie inne spółki - PKP Przewozy Regionalne oraz PKP Intercity. Obie uruchamiają konkurencyjne połączenia. Pierwsza z nich operuje pociągami osobowymi (lokalne trasy) oraz InterRegio, druga pośpiesznymi, TLK (Tanie Linie Kolejowe), Express-ami czy Intercity. Oczywiście bilet zakupiony na pociąg, przykładowo, InterRegio nie będzie ważny w pociągu pośpiesznym. Jeśli podróżny zagapi się i wsiądzie do złego pociągu, który nawet jedzie do tej samej miejscowości ale jest obsługiwany przez innego przewoźnika, niż wskazuje na to bilet – będzie zmuszony uiścić jeszcze jedną opłatę za przejazd.

Dalej, ale taniej



PKP Przewozy Regionalne uruchomiły parę miesięcy temu "Połączenie w dobrej cenie", dzięki któremu ze Szczecina nad morze można dojechać za 8 PLN (bilet ulgowy) bądź 13 PLN (bilet normalny). Absurdem jest fakt, iż oferta ważna jest tylko wówczas, gdy pasażer odbywa podróż do samego Świnoujścia bądź Międzyzdrojów. Jeśli tym samym pociągiem będzie chciał pojechać do Wolina, położonego bliżej od Szczecina, niż wymienione nadmorskie miejscowości, zapłaci… drożej (obrazowe wyjaśnienie na przykładzie biletów w galerii). Paradoksalnie - bardziej opłaca się zatem kupić bilet do Międzyzdrojów i po prostu wysiąść wcześniej z pociągu. Ktoś, kto o tym fakcie nie wie, a wybiera się do przykładowego Wolina, traci przy każdym przejeździe kilka groszy. Co więcej - "połączenie w dobrej cenie" ważne jest w ciągu całego dnia, a kupując bilet do Wolina trzeba wyruszyć w podróż do trzech godzin od zakupu biletu. Zdziwienia nie kryją nawet konduktorzy obsługujący połączenie. - Rzeczywiście, w tym przypadku bardziej opłacalny jest zakup biletu na połączenie do dalszej miejscowości. Powinni o tym informować klientów przy kasie. Cóż zrobić - my tego nie wymyśliliśmy - odcina się od sprawy jeden z nich.

Czasem słońce, czasem deszcz



Tani przejazd nad morze spotkał się z dużym zainteresowaniem mieszkańców naszego miasta. Część z nich do Świnoujścia lub Międzyzdrojów wybiera się tylko na jeden dzień, mając pewność, że aura dopisze. Na trasie w stronę morza kursują rano dwa pociągi osobowe (o 8.28 i 9:03). Ze Świnoujścia ostatnie "osobówki" do Szczecina odjeżdżają o 17:11 i 19:40. W słoneczny dzień, jeśli odpowiednio nie powalczy się na dworcu o miejsce albo pociąg stanie tak, iż do drzwi trzeba będzie podejść - podróż przebiegnie w pozycji stojącej. Czasami zdarza się nawet tak, iż w Międzyzdrojach bardzo trudno wejść do któregokolwiek z wagonów.

Zastanawia fakt, dlaczego kolej nie potrafi policzyć swoich klientów i doczepić w porę odpowiedniej liczby wagonów. Spółki próbuje bronić Leszek Hodak - naczelnik z działu marketingu w Zachodniopomorskim PKP Przewozów Regionalnych. Twierdzi, iż władze nie są w stanie przewidzieć pogody, gdyż to jest prawie jak totolotek - jednego dnia jest słonecznie, a drugiego pada. Przyznaje również, że zainteresowanie klientów rośnie wówczas, kiedy jest dobra aura, ale wszystko zmienia się niekiedy z godziny na godzinę. Według informacji spółki pociągiem relacji Szczecin-Świnoujście jeżdżą w weekendy trzy składy, a w tygodniu dwa. Hodak prosi również o wyrozumiałość - twierdzi, iż nawet gdyby chciał podczepić dodatkowy skład to zabraniają mu tego przepisy techniczne. Ilość wagonów w pociągu jest ściśle określona, a ze względu na długość peronu oraz kwestie bezpieczeństwa, wspomniane połączenie mogą obsługiwać tylko trzy składy.

Dodatkowy skład to też koszt dla spółki. Naczelnik działu marketingu w Zachodniopomorskim Zakładzie Przewozów Regionalnych tłumaczy, że umowy na wszystkie pociągi są podpisane z marszałkiem województwa, a każdy nieokreślony w umowie tabor - ktoś musi obsłużyć, a więc również za niego zapłacić, a przecież nikt nie dołoży z własnej kieszeni do połączenia.

300 albo 10 000



Marta Olender z biura prasowego Przewozów Regionalnych zapewnia o prowadzonych statystykach oraz jeszcze raz podkreśla wagę przepisów technicznych. - Urząd Marszałkowski przez cały czas monitoruje liczbę pasażerów w danych połączeniach, dzięki czemu możemy dopasowywać liczbę wagonów do potrzeb. Nie możemy jednak przekraczać górnej granicy, która jest ściśle określona - wyjaśnia. Sęk w tym, iż statystyki o ilości pasażerów danego dnia nie są prowadzone na bieżąco, a dopiero po ukończonym kursie. Wynika to z systemu sprzedaży biletów. - W naszych pociągach nie ma rezerwacji miejsc. W związku z tym nie funkcjonuje górna granica liczby sprzedanych biletów na dane połączenie - kończy Olender.

Działanie mechanizmu wyjaśnia Hodak. Zaznacza, iż bilet na pociąg osobowy nie uściśla, którym pociągiem pasażer pojedzie. Może bowiem daną trasę pokonać zarówno rano, jak i wieczorem. Sam bilet na przejazd Szczecin-Świnoujście można kupić w całej Polsce, niekoniecznie w kasie przy dworcu w Szczecinie. Naczelnik podkreśla, że nie jest zatem możliwe przewidzenie tego, ilu pasażerów będzie konkretnym pociągiem jechało nad morze, ani czy nie wysiądą czasem wcześniej. Z informacji szefa działa marketingu wynika, iż spółka w żaden sposób nie kontroluje liczby sprzedawanych biletów na dane połączenie, bo nie ma takich możliwości. Trzy składy "osobówki" mogą pomieścić maksymalnie około 300 pasażerów. Teoretycznie liczba osób, które kupią bilet z myślą o podróży tym samym połączeniem może wynieść nawet 10 000.

Wagony jak bryły złota



Kursy dalekobieżne obsługuje przede wszystkim spółka PKP Intercity. Z dostępnej oferty tylko pociągi pośpieszne nie są objęte rezerwacją miejsc. Zmorą dla podróżnych są zwłaszcza kolonie, które często rezerwują kilka wagonów, co staje się przyczyną jazdy pozostałych pasażerów w mało komfortowych warunkach.

- Kolonie są zgłaszane dużo wcześniej, niż termin odjazdu danego pociągu. O ile nie stoją na przeszkodzie przepisy staramy się doczepiać wówczas dodatkowe wagony, jeśli jest odpowiednia rezerwa - zapewnia Beata Czenerajda z zespołu prasowego PKP Intercity.

Podobnie zatem jak w przypadku Przewozów Regionalnych - zarządca infrastruktury wprowadza pewne limity, czasami też sama spółka nie potrafi stanąć na wysokości zadania i doczepić dodatkowych wagonów, które są w czasie wakacji bezcenne. - Rozkład jazdy na cały następny rok ustalany jest w grudniu. Uwzględniamy w nim newralgiczne okresy, kiedy ruch pasażerów jest wzmożony. Podczas wakacji uruchamiany dodatkowe połączenia oraz wzmacniamy niektóre trasy - tzn. wagony przesuwane są z jednych pociągów, cieszących się w lipcu i sierpniu mniejszym powodzeniem, do drugich - wyjaśnia Czenerajda.

Pociąg = tramwaj?



Osoba, która nie zmieści się do żadnego z wagonów albo będzie jechała na stojąco nie ma szans walczyć o jakiekolwiek odszkodowanie. - Bilet na pociąg to rodzaj umowy między przewoźnikiem a podróżnym. Jeśli nie ma na nim wypisanego dokładnie pociągu, którym jedziemy oraz miejscówki gwarantującej, iż będziemy siedzieć to w praktyce nie mamy co liczyć na jakiekolwiek szczególne odszkodowanie. Oczywiście kolej powinna zwrócić 100% wartości biletu, jeśli z powodu tłoku nie mogliśmy rozpocząć podróży, a jednocześnie nie chcemy czekać na następny pociąg. Wszystko wynika z faktu, iż bilet nie daje nam żadnej gwarancji, iż podróż odbędzie się tym czy innym pociągiem na danym miejscu siedzącym - tłumaczy Longina Karczmarek, Miejski Rzecznik Konsumentów przy Urzędzie Miasta Szczecina - Można to porównać do komunikacji miejskiej. Jeśli kupimy bilet, a przyjedzie wypełniony po brzegi tramwaj, czekamy na następny. Kiedy wszystkie miejsca siedzące są zajęte - wówczas stoimy. Analogicznie jest niestety z koleją, gdy w pociągu nie ma rezerwacji miejsc.

Skargi na kolej zdarzają się sporadycznie. - Nie mamy zbyt wielu zgłoszeń na kolej. Być może wynika to z faktu, iż ludziom zwyczajnie nie chce się wdawać w spór i machają na wszystko ręką bądź po prostu nie wiedzą, gdzie mają pójść ze sprawą. My oczywiście wysłuchamy każdego - pouczymy, co w określonej sytuacji osoba poszkodowana może uczynić, pomożemy napisać stosowne pismo. Najpierw staramy się jednak zawsze wysłuchać drugą stronę, czyli w tym wypadku przewoźników - kończy Kaczmarek.

źródło: stetinum.pl

możliwość komentowania została wyłączona