Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Wrocław: Maszynista, który wykoleił pociąg, miał trzy wyroki za picie

Jacek Harłukowicz,

dodane przez zack1989

Maszynista Artur K., który w nocy z poniedziałku na wtorek prowadząc po pijanemu pociąg, wykoleił go w podwrocławskich Szewcach, już wcześniej i to trzykrotnie był karany za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwym. W środę usłyszał zarzut spowodowania katastrofy, za co grozi mu nawet do 15 lat pozbawienia wolności.

Pociąg pośpieszny z Krakowa do Świnoujścia ok. godz. 1 wypadł z torów w podwrocławskich Szewcach. Żadna z 243 osób jadących pociągiem nie została ranna, jednak wypadek na kilka najbliższych dni wprowadził jednak utrudnienia w funkcjonowaniu kolei. I spowodował kilkumilionowe szkody.

Jak się okazało, maszynista Artur K. miał w wydychanym powietrzu ponad trzy promile alkoholu. Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. W środę, gdy wytrzeźwiał, stanął przed prokuratorem.

- Postawiono mu zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Mężczyzna przyznał się do winy, przyznał że alkohol pił zarówno przed, jak i w czasie prowadzenia pociągu - mówi prokurator Leszek Wojtyła, szef Prokuratury Rejonowej w Trzebnicy, która prowadzi śledztwo w sprawie wypadku.

Za spowodowanie katastrofy Arturowi K. grozi 10 lat więzienia, ale dodatkowo - jako, że był pijany i próbował zbiec z miejsca zdarzenia - sąd może wydłużyć mu wyrok nawet o połowę. W środę na wniosek prokuratury sąd zadecydował, że na rozprawę będzie czekał w areszcie.

Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, Artur K. był już w przeszłości - i to trzykrotnie - karany za prowadzenie pojazdów po pijanemu. Ostatni raz w 2006 roku, kiedy to prócz odebrania prawa jazdy orzeczono wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. W swoich zeznaniach przed prokuratorem mężczyzna miał przyznać, że jest uzależniony od alkoholu i w przeszłości leczył się w kierunku choroby alkoholowej. Prokuratura zbada zatem, jak mogło dojść do tego, że w ogóle dostał pracę w PKP. Jeśli okaże się, że zataił te fakty przed pracodawcą i sfałszował podanie o przyjęcie do pracy, prawdopodobnie zostaną mu postawione kolejne zarzuty.

Prokuratura przewiduje, że śledztwo będzie trwało długo: do przesłuchania jest ponad 200 osób, w tym pasażerowie m.in. z Australii, Stanów Zjednoczonych i Niemiec.

Konsekwencje poniedziałkowej katastrofy odczuje jednak nie tylko Artur K. Zarząd PKP Intercity już zawiesił w czynnościach dyspozytora ze stacji Wrocław Główny i maszynistę, który przekazał pijanemu zmiennikowi prowadzenie pociągu. O ich dalszych losach zadecyduje wewnętrzne postępowanie prowadzone przez spółkę.

W trybie natychmiastowym rozwiązano natomiast umowę o pracę z dyrektorem Zakładu Zachodniego PKP Intercity Markiem Pawickim.

Rzecznik PKP Intercity Paweł Ney: - Z funkcją menedżera wiążą się nie tylko zaszczyty, ale przede wszystkim odpowiedzialność za podwładnych. Będziemy dążyli do całkowitego wyjaśnienia sprawy i ukarania wszystkich winnych.

Po tych wydarzeniach spółka wprowadziła obowiązkowe badania alkomatem wszystkich maszynistów rozpoczynających pracę. Dotychczas tego rodzaju kontrole przeprowadzane były wyrywkowo.

źródło: Gazeta Wyborcza, Wrocław

możliwość komentowania została wyłączona