Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Kraj: Spółki PKP się kłócą, a pasażer traci

Piotr Hamarnik, Gazeta Wyborcza,

dodane przez kasiek007

Masz bilet na Intercity? Jeśli wsiądziesz z nim do pociągu osobowego jadącego tą samą trasą, konduktor każe ci kupić nowy bilet. Wszystko przez to, że dwie spółki kolejowe nie mogą się dogadać i uregulować wzajemnych długów.
Anka, informatyk z Katowic, musiała wyjechać służbowo do Rzeszowa. - Kupiłam bilet na przejazd PKP Intercity. Po drodze zatrzymałam się na noc u koleżanki w Krakowie - opowiada. Następnego dnia miała wyruszyć w dalszą podróż. - Niestety, spóźniłam się na mój pociąg, ale na szczęście zaraz odjeżdżał osobowy do Rzeszowa. Gdy do niego wsiadałam, konduktor uświadomił mi, że mój bilet jest nieważny, bo kupiłam go u innej spółki. Nie pomogły tłumaczenia, że przecież to ta sama trasa, a za przejazd zapłaciłam więcej, niż jakbym miała podróżować osobówką - denerwuje się. - Pracownik PKP zaproponował, że sprzeda mi nowy bilet. Musiałam się zgodzić, bo inaczej spóźniłabym się na ważne spotkanie - dodaje. - Dlaczego dwie spółki PKP nie są w stanie tak się dogadać, by pasażerowie mogli korzystać na tych samych trasach z różnych biletów? Przecież jeszcze nie tak dawno nie było z tym żadnego problemu - przypomina.

Po reformie tylko gorzej

Rzeczywiście, do końca 2008 roku z pociągów osobowych i pośpiesznych, które jeździły po tych samych trasach, można było korzystać nie wymieniając biletów. Mało tego, gdy jechało się osobówką, a wcześniej kupiło się bilet na pośpieszny, to bez problemu kolej zwracała nadpłacone kwoty. Dziś to niemożliwe.
- Od początku roku wszystkie pośpieszne przeszły pod zarząd PKP IC, nam zostały tylko połączenia regionalne - wyjaśnia Piotr Olszewski, rzecznik prasowy spółki PKP Przewozy Regionalne. - Nie wypracowaliśmy jeszcze systemu rozliczania się z takich wspólnych biletów, dlatego jedyne co należy zrobić, to wymienić blankiet na stacji - dodaje. Można to jednak zrobić tylko w pierwszym dniu podróży. W innym przypadku pieniądze przepadają lub trzeba czekać na następny pociąg danej spółki.

W maju przedstawiciele siedmiu spółek kolejowych działających na polskim rynku podpisali list intencyjny w sprawie budowy wspólnego systemu wzajemnych rozliczeń. Pieniądze na jego start ma pokryć budżet państwa. Jednak prace nad jego wdrożeniem idą opornie. Głównie ze względu na niewyrównane rachunki pomiędzy PKP IC i PKP PR. - W ramach współpracy i dla wygody pasażerów w kasach Przewozów Regionalnych można nabyć bilety na nasze usługi - tłumaczy Paweł Ney, rzecznik PKP IC. - Niestety, my tych pieniędzy praktycznie nie widzimy, bo PKP PR nie płaci nam regularnie za sprzedane bilety - dodaje. Z wyliczeń wynika, że dług sięgnął już przeszło 100 mln zł. - Proszę mi wierzyć, że chcielibyśmy jak najbardziej ułatwić życie pasażerom, ale nawet najlepszy system nie pomoże, kiedy jedna strona będzie oszukiwać drugą - podkreśla Ney. Jego zdaniem, jeżeli sytuacja się nie poprawi, to PKP IC będzie musiało zrezygnować ze sprzedaży biletów w kasach PKP PR. - Taki krok to będzie ostateczność, nie chcemy do niego doprowadzić, gdyż wtedy najbardziej ucierpiałby pasażer - zaznacza rzecznik PKP IC. Spółka o pomoc w wyegzekwowaniu długu poprosiła komornika, który zajął konta PKP PR.

Bez współpracy kolej traci

Druga strona o konkretnych kwotach zadłużenia rozmawiać nie chce. Odmawia również komentarza w sprawie działań komorniczych. - Dziś może to jest 100, a jutro może być 60 mln zł. Nie ukrywamy, że zobowiązania wobec IC istnieją, niemniej jednak nie uciekamy od ich spłaty. Staramy się to robić regularnie - zaznacza Olszewski. - Rzeczywiście PKP PR co jakiś czas wpłaca nam pieniądze. Cóż z tego, jeżeli dług z miesiąca na miesiąc rośnie - odbija piłeczkę Ney. Obaj rzecznicy zgodnie przyznają, że nie ma co liczyć na zmiany w systemie obsługi pasażera, dopóki nie zostaną rozwiązane kwestie finansowe. Kiedy to będzie - nie wiadomo.

Adrian Furgalski, ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych "Tor" uważa, że ostatnia reforma polskich kolei została przeprowadzona z krzywdą dla pasażera. - Kowalskiego, który chce się przemieścić z punktu A do punktu B nie powinno obchodzić, na którą spółkę kupić bilet - mówi. - System połączeń kolejowych musi być spójny. W innym wypadku ta forma przemieszczania się przegra z konkurencją i wtedy spółki już nie będą musiały się spierać o to, kto komu jest winny pieniądze za bilety, bo nikt takich usług nie będzie chciał nabyć - ironizuje.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona