Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Bielsko-Biała: Przejazdy kolejowe w tak złym stanie, że urywają koła

Marcin Czyżewski, Gazeta Wyborcza,

dodane przez Jasiek

Część przejazdów kolejowych w Bielsku-Białej jest tak zniszczona, że można na nich uszkodzić samochód. - Trzeba je zinwentaryzować i naciskać na kolej, żeby rozpoczęła remonty - apeluje Przemysław Drabek, bielski radny.
Jednym z niebezpiecznych miejsc jest przejazd na ul. Komorowickiej, przez który przejeżdżają każdego dnia tysiące samochodów. W ostatnich miesiącach sytuacja jeszcze się pogorszyła, bo przez Komorowicką prowadzi objazd z przebudowywanej ul. Wyzwolenia. Kierowcy skarżą się, że przy odrobinie nieuwagi i pechu można tu nawet urwać koło. - To tylko jeden z wielu przykładów - mówi radny Drabek. Krzysztof Rogala z Miejskiego Zarządu Dróg dodaje, że fatalnie jest także na ulicach Bajkowej, Ciżemki, Rzemieślniczej, Regera czy Międzyrzeckiej.

Drabek chce, by władze miasta zmusiły PKP do działania: - Trzeba zinwentaryzować wszystkie zniszczone przejazdy i wymusić ich remonty.

Tomasz Ficoń, rzecznik bielskiego magistratu, mówi, że w sprawie zniszczonych przejazdów miasto interweniuje bez przerwy. Dodaje, że w tym roku dzięki staraniom bielskich władz kolej wyremontowała już przejazdy na ulicach Straconki, Poniatowskiego, Przędzalniczej i Sempołowskiej. - Przejazd na ul. Komorowickiej rzeczywiście jest w fatalnym stanie. W jego sprawie interweniowaliśmy już w lutym, potem w październiku. Na razie bez skutku, ale na pewno sprawy nie zostawimy - mówi Ficoń.

Karol Trzoński, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Katowicach, który odpowiada za remonty przejazdów, mówi, że ma ich na swoim terenie 4,5 tys. Tymczasem rocznie starcza pieniędzy na naprawę około... 20. - Na więcej nie mamy - dodaje. A koszt naprawy przejazdu to od 100 tys. zł nawet do miliona.

Według planu przejazdy powinny być naprawiane raz na dziesięć lat. Zdarza się jednak, że już po trzech latach są kompletnie zniszczone. - To nie pociągi niszczą przejazdy, tylko samochody, zwłaszcza ciężkie tiry - mówi Trzoński. Dodaje, że samorządy wspomagają czasami naprawy, np. zwalniając kolej z opłat za zajęcie pasa drogowego w czasie prac. - Chciałbym spotkać się z prezydentem Bielska-Białej i porozmawiać o tej sprawie - kończy Trzoński.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona