Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Mazowieckie: Mazowieckie: Trakcja skradziona. Pociągi w radomskim stoją

Agnieszka Kępka, aj,

dodane przez mike_1994

Paraliż na trasie kolejowej do stolicy. Z powodu kradzieży trakcji od wtorkowego ranka pociągi nie jeżdżą między Kruszyną a Dobieszynem. Naprawa ma się zakończyć dopiero w środę. Złodzieje uszkodzili linię kolejową w trzech miejscach
Godz. 23.30 w nocy z poniedziałku na wtorek. Kolejarze otrzymują informację o kradzieży trakcji między Janikowem a Świerżami Górnymi. To odnoga linii kolejowej prowadząca do Elektrowni Kozienice. Tu pociągi osobowe nie jeżdżą, z łącznicy korzysta tylko elektrownia. Na odcinku 300 metrów skradziono sieć trakcyjną, przewody, linki nośne.

Godz. 3-4 nad ranem. Pociąg osobowy spółki Koleje Mazowieckie nagle staje na trasie do Warszawy, między Dobieszynem a Kruszyną. Brakuje trakcji. Złodzieje zabrali 210 metrów.

Godz. 6. Do ekipy naprawiającej linię nr osiem dociera kolejna zła nowina: tym razem złodzieje "rozprawili" się z linią do Tomaszowa. Trakcję skradziono między Dębą Opoczyńską a Radzicami.

Komunikacja zastępcza

Kradzież spowodowała ogromne utrudnienia w ruchu, zwłaszcza na linii nr 8 z Radomia do stolicy. Wstrzymano zupełnie ruch między Dobieszynem a Kruszyną. Pociągi InterCity kierowane są objazdem przez Dęblin i Pilawę, przez co jadą nawet o ponad 100 minut dłużej. Spore opóźnienia mają także składy Kolei Mazowieckich, dla pasażerów zorganizowano zastępczą komunikację autobusową między stacjami Dobieszyn a Kruszyna.

- Oznacza to, że pociągi dojeżdżają z jednej strony do Dobieszyna, z drugiej do Kruszyny, a pomiędzy tymi stacjami pasażerowie przewożeni są autobusami. Szacunkowy czas przejazdu autobusem to 20 minut, ale trudno powiedzieć, ile ostatecznie spóźni się konkretny pociąg - mówił wczoraj Marcjusz Włodarczyk, rzecznik spółki Koleje Mazowieckie.

Prawie trzy godziny

Wczoraj przy okienku informacji stało więcej pasażerów niż zwykle. Dopytywali o godziny przyjazdów, odjazdów, o trasę. Dzwonili do bliskich, przekładali godzinę spotkania, a jeszcze inni w ogóle rezygnowali z podróży. Pociąg z Warszawy do Kielc miał być w Radomiu o godz. 8.52. Dotarł do nas jednak dopiero o godz. 11.30.

- To prawie trzy godziny opóźnienia, z Warszawy wyjechałem przed 7 rano - mówił pan Waldemar. Przyjechał do Radomia do rodziny na święta. Jechał aż ze Szczecina, po drodze przesiadał się właśnie w stolicy.

Ponad 90 minut opóźnienia miał też pociąg InterCity do Krakowa, który jechał z Warszawy przez Radom. Paweł i Tomek, którzy nim podróżowali, zmuszeni byli zmienić plan swojej wyprawy. - Musimy wsiąść w ten opóźniony do Kielc, a później się przesiądziemy, żeby dojechać do Krakowa - tłumaczyli wczoraj. Na szczęście nie byli umówieni na konkretną godzinę. Z kolei pani Marta do Warszawy musiała dojechać na godz. 15. Była zaniepokojona czekającą ją podróżą. - Najpierw dojedziemy do Kruszyny, a tam będzie czekał autobus, który nas zabierze do Warszawy. Mam tylko nadzieję, że się nie spóźnię - mówiła.

Dwa słupy uszkodzone

Tak może być jeszcze dziś rano, bo uszkodzenia linii okazały się poważniejsze, niż początkowo kolejarze myśleli. - Jak przybyliśmy na miejsce, oszacowaliśmy, że naprawa potrwa do północy z wtorku na środę, ale kiedy się rozwidniło, zobaczyliśmy, że uszkodzenia są duże - tłumaczył Paweł Nurzyński z Zakładu Linii Kolejowych w Skarżysku-Kamiennej. - Co najmniej dwa słupy trakcyjne zostały naruszone. Oznacza to, że będziemy musieli je wzmocnić albo nawet wymienić. Dlatego teraz sądzę, że naprawa potrwa przynajmniej do środy rano - dodał.

Niewykluczone, że wszystkich trzech kradzieży dokonała ta sama grupa. - Podobny sposób działania, podobne miejsce, gdzie dokonano kradzieży, czyli w pobliżu odludnej drogi leśnej - opowiada Nurzyński.

Również dziś rano mają się zakończyć naprawy na pozostałych odcinkach. Na trasie do Tomaszowa Mazowieckiego ruch jest niewielki. Jeżdżące tamtędy pociągi są kierowane do Idzikowic, a stamtąd autobusy przewożą pasażerów do Tomaszowa.

Na razie trudno dokładnie oszacować straty Polskich Linii Kolejowych. - Sam materiał to jakieś 20 tys. zł. Ale do tego dochodzą koszty naprawy, robocizna, straty wynikające z opóźnień pociągów, uruchomienie komunikacji zastępczej, w sumie na samym odcinku Kruszyna Dobieszyn jakieś 100 tys. zł - mówi Nurzyński.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona