Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Gdańsk: Warto ratować wrzeszczańską nastawnię

Bartosz Gondek, Jowita Kiwnik, Gazeta Wyborcza,

dodane przez Bodek

Jaki los czeka nastawnię bramową Wr1, jedyny taki zabytek techniki w północnej Polsce? Przez lata zdobiła tory kolejowe we Wrzeszczu. Czy dziś przetrwa ich remont?
Nastawnię Wr1 zbudowano na początku XX w. na wzmocnionym murem, wysokim nasypie kolejowym w Gdańsku Wrzeszczu (między ul. Czarną i Białą). Niemieccy architekci postarali się, aby wpisywała się w eklektyczny klimat dzielnicy: stąd galeryjki, pomościk przypominający mostek statku i typowo sopocka wieżyczka. Niegdyś nastawiano w niej, za pomocą specjalnych urządzeń, semafory, rozjazdy oraz sygnały kolejowe.

Ale przebudowy linii kolejowych sprawiły, że przez ostatnie pół wieku niemal wszystkie tego typu budynki znikły z pejzażu całej Europy - wrzeszczański to jedyny na północy Polski obiekt, najbliższe znajdują się na Górnym Śląsku i w Niemczech. Niestety dzisiaj unikalną nastawnię wyróżniają przede wszystkim: sypiąca się elewacja, dziury w dachu i dziurawy pomost. Obiekt nie jest wpisany do rejestru zabytków. Teraz może mu grozić rozbiórka. - Doszły mnie słuchy, że nastawnia ma być rozebrana podczas modernizacji linii kolejowej. Biorąc pod uwagę historyczną wartość obiektu, byłaby to naprawdę wielka szkoda - mówi Mariusz Wójtowicz-Podhorski zajmujący się historią Westerplatte i dawnego Gdańska. - Sprawą powinien zająć się pomorski wojewódzki konserwator zabytków. Myślę, że powinien się znaleźć jakiś sposób na pogodzenie współczesności z tak wyjątkowymi reliktami dawnej techniki. Nie można dopuścić do jej rozebrania.

Wojewódzki konserwator zabytków zapewnia, że jest skłonny przyjrzeć się sprawie: - Z tego co mi wiadomo, nikt dotąd nie interweniował w urzędzie konserwatora w sprawie nastawni. Jeżeli jednak ma ona jakąś wyjątkową wartość jako zabytek techniki, to warto ją wpisać do rejestru - mówi Marcin Tymiński, rzecznik PWKZ.

Tymczasem zarząd PKP twierdzi, że firma nie zamierza pozbywać się starej nastawni. Ale nie gwarantuje też, że budynek podczas robót torowych nie rozpadnie się sam. Sytuację mogłoby uratować wydzierżawienie nastawni. To jednak nie takie łatwe. - Mieliśmy potencjalnego najemcę - rzeźbiarza, który chciał w budynku otworzyć pracownię - mówi Leszek Lewiński, wicedyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Gdańsku. - Był jednak problem z dotarciem do nastawni. Jedyna droga prowadzi wzdłuż torów i nie nadaje się do użytku. Chcieliśmy wybudować schodki z muru oporowego w dół - nie zgodziło się miasto.

Dzisiaj władze Gdańska obiecują ponownie rozważyć propozycję PKP. Maciej Lisicki, wiceprezydent: - Jeśli budynek można uratować, a plan miejscowy nie zabrania zainstalowania tam schodów, to czemu nie? Skłonię nasze służby do przyjrzenia się sprawie.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona