Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

region szczeciński artykuł

Samo - rządowa wojna na torach

Andrzej Kraśnicki jr, Gazeta Wyborcza,

dodane przez Bodek

Cztery pociągi odwołane, pasażerowie zmuszeni do skorzystania z droższej konkurencji. Oto szczeciński efekt wojny PKP z samorządową spółką kolejową Przewozy Regionalne.
Andrzej Chańko, szef Przewozów Regionalnych w Szczecinie miał wczoraj w planie dzień triumfu. Właśnie w Szczecinie, we wtorek został uruchomiony pierwszy w Polsce automat do sprzedaży biletów kolejowych. - Nie ma na razie jednak sensu kupować biletów na pociągi naszej spółki do Krakowa, Warszawy i Gdyni - musiał przyznać dyrektor prezentując możliwości automatu. Powód: dalekobieżne pociągi Przewozów Regionalnych kursujące do tych miasta pod szyldem InterRegio przestały jeździć.

Przewozy Regionalne to spółka kolejowa, której właścicielem jest 16 urzędów marszałkowskich z całej Polski. Obsługuje głównie deficytowe połączenia lokalne, ale rok temu weszła na dochodowy rynek pociągów dalekobieżnych. Andrzej Chańko, dyrektor szczecińskiego oddziału spółki, miał wczoraj w planie dzień triumfu. Właśnie w Szczecinie we wtorek został uruchomiony pierwszy w Polsce automat do sprzedaży biletów kolejowych. Przewozy Regionalne postawiły go koło kładki nad peronami Dworca Głównego.

Skasowali konkurencję



To efekt konfliktu Przewozów Regionalnych ze spółką PKP Polskie Linie Kolejowe, która zarządza torami kolejowymi. Samorządowcy zalegają z opłatami za korzystanie z torów na kwotę 236 mln zł. I dlatego PKP PLK zdecydował, że od wtorku 48 pociągów InterRegio nie wypuści na swoje trasy, dopóki Przewozy Regionalne nie spłacą zadłużenia.

Dla Szczecina oznacza to skasowanie najbardziej popularnych połączeń dalekobieżnych: do i z Gdyni, Krakowa i dwóch z i do Warszawy. Podróżuje nimi dziennie po kilkuset pasażerów. Np. z pociągów InterRegio łączących Szczecin ze stolicą średnio korzystało dziennie 453 podróżnych. Frekwencja była spora, bo kiedy w grudniu 2009 roku InterRegio pojawiły się na rynku, ceny biletów zaoferowane przez Przewozy Regionalne były zdecydowanie niższe niż w pociągach dotychczasowego monopolisty PKP Intercity (która eksploatuje też pociągi pod szyldem Tanie Linie Kolejowe). Np. bilet ze Szczecina do Warszawy w pociągu IR kosztował 45 zł, a w TLK 65 zł.

We wtorek na poranny pociąg IR do Warszawy przyszło na Dworzec Główny tylko kilku zdezorientowanych pasażerów.

- O możliwości zawieszenia połączeń mówiło się od kilku dni, pasażerowie spodziewali się kłopotów - przyznaje Andrzej Chańko.

Przewozy Regionalne poprzez dworcowe megafony informowały o odwołanych pociągach i doradzały pasażerom dwa wyjścia: zwrot biletów bez żadnych karnych opłat lub skorzystanie bez dopłat z pociągu konkurencyjnych Tanich Linii Kolejowych.

Pasażerowie, których spotkaliśmy na dworcu, przyznawali, że tak naprawdę nie wiedzą, o co chodzi. Zygmunt Maciejewski przyszedł na odwołany, popołudniowy pociąg do Warszawy. - Mogę pojechać InterCity o 15.57, ale bilet kosztuje prawie 120 zł, niemal trzy razy więcej niż InterRegio! - wyliczył oburzony i... zrezygnował z podróży.

To wojna o klienta



W Warszawie przedstawiciele obu spółek na konferencjach prasowych wzajemnie zarzucali sobie złą wolę, a nadto Przewozy Regionalne wprost oskarżyły PKP PLK o konkurencyjną zmowę z PKP Intercity (PKP IC i PKP PLK to córki państwowej PKP). Tym niemniej samorządowa spółka zapewniała, że próbuje porozumieć się z PLK na temat spłaty długu. Rozmowy mają rozpocząć się w środę. Tymczasem PLK ogłosiły, że powrót InterRegio na tory możliwy jest najwcześniej 15 maja.

Bój o InterRegio trwa od kilku miesięcy. Po stronie monopolu PKP Intercity opowiedział się m.in. wiceminister infrastruktury Janusz Engelhardt, nazywając ofertę Przewozów Regionalnych "dość kontrowersyjnym sposobem konkurowania". Dotychczasowe próby zmuszenia PR do likwidacji pociągów dalekobieżnych kończyły się fiaskiem.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona