Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

region szczeciński artykuł

Powolna Kolej polsko-niemiecka

Bartosz T. Wieliński, wyborcza.pl,

dodane przez zack1989

Rok temu Angela Merkel i Donald Tusk zapowiedzieli, że zmodernizują kolej na polsko-niemieckim pograniczu. My swoją część zrobiliśmy, ale Niemcy na razie nie mają zamiaru
Efekt? Pociąg ze Szczecina do Berlina - odległość 134,5 km - dalej jedzie ponad dwie godziny. Podróż Wrocław - Berlin (310 km) ciągle trwa pięć godzin. A przecież przed wybuchem II wojny światowej jadący ze średnią prędkością 130 km na godz. ekspres "Latający Ślązak" pokonywał tę odległość dwie godziny krócej.

Przez lata osiągnięcie takiej prędkości było niemożliwe, bo tory na pograniczu były w fatalnym stanie. Po polskiej stronie to już przeszłość - dzięki unijnym dotacjom PKP zmodernizowały wszystkie prowadzące do Niemiec linie kolejowe: wymieniono tory i podkłady, założono trakcję elektryczną, zbudowano nowe wiadukty i przejazdy kolejowe. Po nowych torach pociągi mogą jeździć 160 km na godz.

U Niemców na razie niewiele się dzieje. - Doszło do absurdu. Wydaliśmy setki milionów euro, by podłączyć naszą kolej do Europy. Tymczasem tuż za granicą trafiamy w próżnię. Może trzeba było rozbudowywać kolej na ścianie wschodniej? - irytuje się nasz rozmówca z Ministerstwa Transportu.

Już w 2008 r. PKP za prawie 100 mln euro zmodernizowały i zelektryfikowały naszą część linii kolejowej łączącej Wrocław z węzłem kolejowym w niemieckiej Horce. Pociągi osobowe z Polski mogłyby przez Horkę szybko dojechać do Berlina i Hamburga.

Okazało się jednak, że na 15-km odcinku między granicą a Węglińcem trzeba było zdjąć świeżo ułożoną sieć trakcyjną. Dlaczego? Po niemieckiej stronie granicy linia kolejowa ciągle ma jeden tor i nie jest zelektryfikowana, więc sieć po naszej stronie nie była używana.

Niemcy obiecują, że modernizacja po ich stronie skończy się za cztery lata. Ale remont trasy łączącej Szczecin z Berlinem rozpocznie się dopiero w 2020 r. Niemcy nie chcą natomiast słyszeć o zmodernizowaniu trasy między Zgorzelcem a Dreznem, choć po polskiej stronie, nie licząc mostu na Nysie, który ma być gotowy w 2015 r., położono nowe tory i trakcję.

W najlepszym stanie jest połączenie Berlina z Warszawą - ostatnie odcinki zostaną wyremontowane w 2016 r. Wówczas podróż między stolicami będzie trwała krócej niż pięć godzin.

A przecież w czerwcu zeszłego roku premier Donald Tusk i kanclerz Angela Merkel podpisali program współpracy polsko-niemieckiej na najbliższe lata. W jego pierwszych punktach zobowiązali się:
* "znacznie skrócić czas przejazdu między Wrocławiem a Berlinem";
* na trasie Szczecin - Berlin "osiągnąć czas przejazdu możliwie poniżej 90 minut";
* zmodernizować linię prowadzącą do Horki;
* "zelektryfikować brakujące odcinki połączenia z Wrocławia do Drezna".

- Niemcy nie chcą przyspieszyć prac. Winę zwalają na kryzys - mówi polski dyplomata, który prowadzi negocjacje w tej sprawie.

Federalne ministerstwo transportu twierdzi, że w sprawie połączenia Szczecin - Berlin wina leży po polskiej stronie, bo z naszej winy nie ratyfikowano polsko-niemieckiej umowy o rozbudowie linii.

- To typowa wymówka. Niemcy, gdyby tylko chcieli, zmodernizowaliby chociaż część linii, nie patrząc na nas. Umowa zostanie ratyfikowana w listopadzie - mówi dyplomata. Jego zdaniem problem polega na tym, że Niemcy nie chcą. Byłe NRD to najrzadziej zaludniona część Niemiec. Deutsche Bahn bardziej opłaca się rozbudowa linii w pobliżu zachodnioniemieckich metropolii.

O modernizację kolei na pograniczu w ministerstwie transportu i w Deutsche Bahn upominali się także niemieccy samorządowcy, a nawet niemiecki MSZ. Bez efektu.

Przez opóźnienia u Niemców polskie pogranicze jest odcięte od Europy. Omijają je biznesmeni.

- Przecież te połączenia istnieją od XIX w., trzeba je tylko zmodernizować. Szczecin i Wrocław żyły kiedyś z Berlinem w symbiozie. Na tym, że tak teraz nie jest, tracimy wszyscy - komentuje prof. Włodzimierz Rydzkowski, specjalista ds. transportu z Uniwersytetu Gdańskiego.

źródło: wyborcza.pl

2 komentarze