Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

region szczeciński artykuł

Niepełnosprawny kontra kolej. Niewiarygodne przygody pana Mariusza

red, Gazeta.pl,

dodane przez MQ

- Podróż osoby na wózku koleją jest jak wyzwanie. Za każdym razem trzeba się martwić, czy rzeczywiście będzie tak jak należy - napisał do nas pan Mariusz. Niedawno odbył podróż Szczecin-Legnica-Szczecin. I nic w niej nie poszło jak trzeba.
Jestem osobą niepełnosprawną, poruszającą się na wózku inwalidzkim o napędzie akumulatorowym. Zaplanowałem sobie przejazd pociągiem ze Szczecina do Legnicy 1.12.2012 w celach prywatnych i powrót 2.12.2012.

Wstęp - planowanie podróży



Do Wrocławia Głównego zamierzałem pojechać pociągiem. Głównemu przewoźnikowi, czyli PKP Intercity, odpowiednio wcześnie zgłosiłem przejazd z pełnym opisem. PKP Intercity wymagają zgłoszenia 48 godzin przed podróżą, ja zgłoszenie wysłałem ok. 96 godzin przed odjazdem. Podałem wszelkie niezbędne dane, w tym np. wagę wózka akumulatorowego 92 kg.

Otrzymałem potwierdzenia przyjęcia do realizacji. Podróż miała się odbywać kilkuetapowo: ze Szczecina do Wrocławia pociągiem TLK spółki PKP Intercity, z Wrocławia do Legnicy pociągiem osobowym Kolei Dolnośląskich, a następnie krótki podjazd pociągiem osobowym Kolei Dolnośląskich do Legnicy Piekar.

Wagon zamówiony, ale nie będzie



W dniu 1.12.2012 roku udałem się na stację Szczecin Główny celem odbycia podróży pociągiem TLK "Wołodyjowski" Szczecin Główny - Przemyśl Główny. Pociąg ten, zgodnie z informacjami w rozkładach jazdy, powinien prowadzić wagon dostosowany dla osób niepełnosprawnych. Odjeżdżał o 9.14.

W drodze na Dworzec Główny w Szczecinie, na pół godziny przed odjazdem pociągu odebrałem telefon z dyspozytury PKP IC w Gdyni (Szczecin to również ich zasięg działania). Pani dyspozytorka poinformowała mnie, że mają problem, ponieważ Przemyśl nie przysłał takiego wagonu (pociąg "Wołodyjowski" w obie strony jest zestawiany przez Wagonownię Przemyśl Bakończyce).

Po dotarciu na peron, czekał przygotowany dla mnie podnośnik peronowy, a po chwili przyszli pracownicy ochrony (kobieta i mężczyzna) oraz pracownik obsługujący podnośnik peronowy. O fakcie, że w pociągu nie będzie wagonu dostosowanego dowiedzieli się ode mnie. Pracownik obsługujący podnośnik od razu stwierdził, że jeżeli w pociągu nie będzie wagonu z szerszymi drzwiami, to prawdopodobnie nie będę mógł pojechać tym pociągiem. Tak też się stało.

Problem drugi - wąskie drzwi



Po chwili pociąg został podstawiony i wszystkie wagony miały wąskie drzwi składane, takie jak zazwyczaj są stosowane w wagonach. Wniesienie wózka akumulatorowego przez takie drzwi jest niemożliwe. Wymaga to sporego wysiłku fizycznego osób wnoszonych, jest niebezpieczne, grozi uszkodzeniem wózka, a nawet przewróceniem i upadkiem. Nie wszystkie wózki akumulatorowe mieszczą się w tych drzwiach, były też przypadki zablokowania się wózka w drzwiach. Wobec tego moja podróż tym pociągiem była niemożliwa.

Dyspozytura w Gdyni zaproponowała mi podróż do Wrocławia następnym pociągiem bezpośrednim, tj. pociągiem TLK "Orkan", do którego zostanie dołączony specjalnie dla mnie wagon dostosowany dla osób niepełnosprawnych. Propozycję oczywiście przyjąłem. Z pociągu TLK "Rybak" relacji Szczecin Główny - Białystok wyłączono wagon dostosowany dla niepełnosprawnych i włączono go do mojego pociągu TLK "Orkan" do Wrocławia Głównego.

Schody w Legnicy - potrzebna pomoc



O 14.40, czyli 5 godz. i 24 min po pierwotnej porze odjazdu, odjechałem pociągiem TLK "Orkan" do Wrocławia.

Podczas podróży ponownie zadzwoniła do mnie pani dyspozytorka z dyspozytury PKP IC w Gdyni, upewniając się o pociągu powrotnym następnego dnia, celem uniknięcia podobnej wpadki.

We Wrocławiu byłem o 20.50 i przesiadłem się na ostatni pociąg Kolei Dolnośląskich do Legnicy, odjazd o 22.45, przyjazd do Legnicy o 23.46. Do Legnicy nie mogłem pojechać wcześniejszym pociągiem Przewozów Regionalnych, gdyż nie jest dostosowany dla niepełnosprawnych.

Pierwotnie planowałem w Legnicy przesiadkę i koniec podróży w Legnicy Piekary. W Legnicy jedynym wyjściem na miasto jest tunel, do którego z peronów prowadzą wyłącznie schody, bez jakichkolwiek udogodnień. Chciałem tego uniknąć, dlatego zaplanowałem przesiadkę i dojazd do przystanku Legnica Miasto, gdzie zejście z peronów jest wprost na ulicę, bez schodów. Ale wobec tego, że jechałem pociągiem późniejszym, taka kombinacja okazała się niemożliwa z uwagi na brak połączenia kolejowego o późnej porze. Dlatego też, kiedy dowiedziałem się że będę musiał wysiadać w Legnicy, natychmiast zwróciłem się do Kolei Dolnośląskich o pomoc przy wyjściu z dworca. Pani z Biura Obsługi Klienta Kolei Dolnośląskich, pomimo braku należytego wyprzedzenia, po konsultacjach oddzwoniła i zapewniła, że pomoc będzie mi udzielona.

Postawa drużyny konduktorskiej - godna pochwały



Istotnie, na dworcu w Legnicy było czterech pracowników Kolei Dolnośląskich do pomocy. Ale mimo wszystko zniesienie wózka ze schodów do tunelu przekraczało ich możliwości fizyczne, co nie dziwi. Godnym pochwały jest postawa drużyny konduktorskiej, która bardzo pomysłowo próbowała rozwiązać ten problem - proponowano dyspozytorowi, aby szybko wytrasować pociąg do przystanku Legnica Piekary albo też umożliwić mi zjazd szynobusem do bazy technicznej przy ul. Pątnowskiej w Legnicy, gdzie utrudnienia byłyby znacznie mniejsze i stamtąd mógłbym się wydostać na miasto. Dyspozytor jednak nie wydał takiej zgody i jedynym rozwiązaniem było zniesienie osobno wózka i osobno mnie, co też pracownicy Kolei Dolnośląskich wykonali najlepiej jak tylko mogli.

Wagon zamówiony, ale znowu nie ma



Następnego dnia, tj. 2.12.2012, udałem się we własnym zakresie na przystanek w Jezierzanach (tj. pierwszy przystanek przed Legnicą), aby bezproblemowo wsiąść do pociągu KD do Wrocławia Głównego. Do Wrocławia Głównego podróż odbyłem bez większych problemów. Następnie z Wrocławia do Szczecina zamierzałem odbyć podróż pociągiem TLK "Wołodyjowski" relacji Przemyśl Główny - Szczecin Główny. Pociąg odjeżdżał o 13.14.

I tu PKP Intercity ponownie zaliczyło wpadkę. Wcześniejsze zapewnienia dyspozytury w Gdyni okazały się być daremne. Podczas wjazdu okazało się, że ponownie pociąg nie ma w składzie wagonu dostosowanego dla niepełnosprawnych, ani nawet umożliwiającego przejazd osobie na wózku. Wszystkie wagony posiadały drzwi składane. Powtórzyła się sytuacja z dnia poprzedzającego.

Lepiej jechać innym pociągiem



Pani z dyspozytury, tym razem z Poznania (Wrocław leży w obszarze działania dyspozytury w Poznaniu) podczas rozmowy telefonicznej ze mną, stwierdziła, że mają wagon dostosowany dla osób na wózkach, mogą opóźnić pociąg i włączyć go do składu, ale wagon ten nie jest przygotowany do podróży: jest nieogrzany, nieposprzątany i nienawodowany.

W zasadzie nie przeszkadzałoby mi to, zależało mi na wcześniejszym przybyciu do Szczecina, nawet wagonem nieogrzanym. Ale pani dyspozytorka była temu niechętna, więc nie nalegałem i przyjąłem propozycję, by pojechać następnym pociągiem bezpośrednim, tj. pociągiem TLK "Kossak" relacji Przemyśl Główny - Szczecin Główny, do którego we Wrocławiu Głównym zostanie doczepiony specjalnie dla mnie wagon.

Jest wagon! I drugi! - specjalnie dla mnie



I tak też się stało, do pociągu TLK "Kossak" dołączono wagon bagażowo-rowerowy z szerokimi 2-skrzydłowymi drzwiami. Chociaż w składzie pociągu jechał już wagon dostosowany (TLK "Kossak" zgodnie z rozkładem jazdy taki wagon ma w swoim w składzie), ale skoro dołączono wagon specjalnie dla mnie, z drzwiami jeszcze szerszymi, to w tym też wagonie odbyłem podróż. Niewielkim minusem był brak dostosowanej toalety w tym wagonie, ale ponieważ zawsze przed podróżą i tak korzystam z toalety na dworcu, nie było to wielkim problemem. Do Szczecina dojechałem o 22.52 (22.32, opóźnienie +20), czyli 2 godz. 9 min później, niż planowałem.

Podnośnik? Niestety jest już po godz. 19



Ale nie był to koniec niespodzianek. W Szczecinie Głównym nie było podnośnika peronowego, który umożliwiałby swobodne wyjście. Pomimo że podnośnik peronowy znajduje się na wyposażeniu stacji Szczecin Główny, jest on dostępny tylko do godziny 19, czyli do godziny, do której czynny jest stacjonarny punkt przesyłek konduktorskich, który go obsługuje. Pomimo, że po 19.00 w Szczecinie Głównym są pociągi z wagonami dostosowanymi lub przynajmniej wagonami umożliwiającymi podróż osobom na wózkach, podnośnik ten nie jest dostępny, również wobec osób zgłaszających wcześniej przejazd. Dlatego też jedyną możliwością było zniesienie mnie na peron w cztery osoby: dwóch manewrowych, kierownik pociągu i maszynista. Pracownicy ochrony, którzy również zjawili się celem udzielenia pomocy, nie byli zdolni do pomocy fizycznej (kobieta oraz mężczyzna, który nie może dźwigać).

Wózek mój waży 92 kg. Jest to przeciętna waga wózka akumulatorowego. Są wózki ważące 60 kg (tzw. typ domowy) jak i ważące 150 kg. Również wymiary wózka nie są ani duże, ani małe. Zdarzają się wózki o kilka cm węższe, ale i też o kilka cm szersze.

Inne problemy



Ale oprócz ewidentnych zaniedbań, takich jak sytuacja powyżej z wagonami, jest również sporo innych, pomniejszych i "stałych" problemów. Niestety, pomimo upływu lat, sytuacja się nie zmienia.

Przykładem jest problem wejścia osoby na wózku z wysokiego peronu do autobusu szynowego. Niektóre z autobusów szynowych (produkcji ZNTK Mińsk Mazowiecki) posiadają rozkładane przenośne rampy, które można rozłożyć zarówno na zewnątrz (w przypadku peronów niższych od linii wejścia) jak i do wewnątrz (w przypadku peronów wyższych od linii wejścia). Przekonałem się o tym jadąc z Wrocławia Głównego do Legnicy. Ale większość autobusów szynowych posiada rampy stałe, wbudowane (takie jak zazwyczaj można spotkać w autobusach niskopodłogowych). Można je rozłożyć tylko na zewnątrz, wobec czego stają się bezużyteczne przy wysokich peronach, o czym przekonałem się wysiadając we Wrocławiu Głównym z pociągu z Legnicy.

Nikt systemowo nie kwapi się do rozwiązania tego problemu. A przecież wystarczy doposażyć każdy autobus szynowy w rampę przenośną i używać - w zależności od potrzeb - rampy przenośnej albo wbudowanej.

Szerokie drzwi to nie wszystko



Innym "stałym" problemem jest wsiadanie osób na wózkach do wagonów przystosowanych dla niepełnosprawnych. Wagony te nie posiadają żadnych urządzeń dźwigowych. Wobec tego wsiadanie odbywa się tak jak do innych wagonów - poprzez wniesienie. Nawet na tak dużych i ważnych stacjach jak Wrocław Główny. Tylko kilka stacji w Polsce (np. Warszawa Centralna, Katowice, Szczecin Główny) posiadają podnośniki peronowe umożliwiające łatwy wjazd do takich wagonów. Bez tego, wsiadanie osoby niepełnosprawnej na wózku ręcznym jest równie trudne jak przy innych wagonach, a wsiadanie osoby na wózku akumulatorowym z niskich peronów jest wręcz niemożliwe.

Wszystko to pomimo faktu, że wagony te są dostosowane. Jedynym ułatwieniem są szersze drzwi, odskokowo-przesuwne w przeciwieństwie do zazwyczaj spotykanych wagonów z drzwiami składanymi. PKP użytkowały kiedyś również 15 wagonów bagażowych, które były dostosowane dla niepełnosprawnych również poprzez zamontowane urządzenia dźwigowe, umożliwiające wejście bez wnoszenia. Wagony te zostały wycofane i częściowo zezłomowane. Wobec tego wszystkie wagony dostosowane dla niepełnosprawnych, czy to w spółce PKP Intercity czy też Przewozy Regionalne, nie posiadają urządzeń dźwigowych i wymagają użycia podnośnika peronowego.

Lata mijają i nic się nie zmienia



Reasumując, od kilku lat niemal nic się nie zmienia na kolei, jeżeli chodzi o kwestię obsługi osób niepełnosprawnych. Co jakiś czas środki masowego przekazu dostarczają różne informacje o takich czy innych kompromitacjach. Moja sytuacja wpasowuje się w to, jest kolejną. Podróż osoby na wózku koleją jest jak wyzwanie. Za każdym razem trzeba się martwić, czy rzeczywiście będzie tak jak należy, np. czy wagon dostosowany będzie w pociągu, czy może jednak nie.

Szeregowi pracownicy mają dobre chęci i intencje, ale cóż mogą poradzić w takich sytuacjach? Mogą jedynie przeprosić i tak też uczynili w moim przypadku. Zapewne dla nich to też nie są miłe sytuacje, kiedy muszą kogoś zostawić na peronie, bo w składzie nie ma wagonu dostosowanego dla niepełnosprawnych.

Brakuje odgórnych decyzji i scentralizowanych działań na rzecz poprawy sytuacji. Nie potrzeba do tego jakiś górnolotnych wizji, strategii czy programów. Czasami wystarczy odejść od biurka, wylogować się z Twittera, anonimowo siąść na wózek i spróbować popodróżować po Polsce koleją.

Mariusz (nazwisko do wiadomości redakcji)

Autor ma 22 lata, studiuje na wydziale zarządzania i ekonomiki usług Uniwersytetu Szczecińskiego.

Co na to PKP Intercity?



Beata Czemerajda z zespołu ds. relacji mediami PKP Intercity:

Możemy zapewnić, że potrzeby osób niepełnosprawnych stanowią dla spółki istotny element nie tylko codziennej obsługi pasażerów, ale również w ramach podejmowanych przez nas inicjatyw, w tym najistotniejszych inwestycji taborowych.

W każdym zamówieniu - zarówno dotyczącym zakupu nowego taboru (np. 20 zespołów trakcyjnych, które będą obsługiwać m.in. trasę Kraków - Szczecin), ale i modernizacji taboru już posiadanego - znajdują się udogodnienia dla osób o ograniczonej mobilności ruchowej. Są to zarówno wydzielane miejsca podróży wyposażone w stosowne udogodnienia, toalety, jak i rozwiązania technologiczne ułatwiające wsiadanie i wysiadanie z pociągu. Jest to na tyle istotne zagadnienie, szczególnie przy analizie obecnie posiadanych przez nas wagonów. Są to w większości wagony mające ponad 25 lat, przy konstrukcji i budowie których nie brano pod uwagę potrzeb osób z ograniczoną mobilnością. W kolejnych latach stan ten ulegnie zmianie. W 2013 roku, wtedy część modernizowanych wagonów zostanie włączona do codziennej eksploatacji w pociągach TLK. Natomiast wszystkie wagony czy zespoły trakcyjne obsługiwać będą pasażerów do 2015 roku. Większa liczba odpowiedniego taboru, najnowsze rozwiązania ułatwiające podróż osobom niepełnosprawnych, pomogą w sposób znaczący w komforcie podróży osób np. poruszających się na wózkach. Podróżnego ze Szczecina pragniemy serdecznie przeprosić za niedogodności podczas korzystania z naszych pociągów. Wynikły one z nieprzewidzianych usterek wagonów docelowo przypisanych do pociągów, którymi miał podróżować pasażer. Mamy nadzieję, że pomimo trudności nadal korzystał będzie z naszych usług, w tym numeru telefonu, pod który należy zgłaszać potrzebę asysty podczas podróży.

Z opisu pasażera wynika, że pracownicy pomimo braku zarezerwowanego wcześniej wagonu starali się pomóc i doprowadzić do przejazdu. Oczywiście każde takie zdarzenie nie powinno mieć miejsca i dlatego pracujemy nad tym, aby w przyszłości uniknąć tego typu zdarzeń. Jak wspomniałam większa liczba wagonów przystosowanych dla podróżujących osób niepełnosprawnych usprawni działanie całego systemu asysty. Oczywiście komórki spółki wyciągnęły z tej sytuacji wnioski, które przyczynią do jeszcze lepszej obsługi naszych wszystkich pasażerów. (...).

Jeśli chodzi o punkt i podnośnik, to nie pasażer ma organizować sobie przejazd tak, by był on zgodny z godzinami otwarcia punktu. Na największych dworcach PKP Intercity dysponuje swoimi ludźmi, mamy specjalne numery telefonów, pod którymi wcześniej zgłaszane są przejazdy i to po naszej stronie leży kwestia zorganizowania takiego przejazdu. W takich sytuacjach ustalamy z zarządcą dworca kiedy taki przejazd mamy i o której będziemy potrzebowali dostępu do np. podnośnika. Tam gdzie nie mamy swoich ludzi, o wsparcie prosimy inne spółki, np. SOK. Jeżeli nasz pracownik nie dopilnuje powierzonych mu obowiązków, wtedy wobec niego wyciągane są konsekwencje służbowe.

Not. tm

źródło: Gazeta.pl

brak komentarzy