Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju kolej

Trójmiasto: Znów skarga na Renomę

Michał Jamroż,

dodane przez MarcinB

Nieokazanie legitymacji służbowych, poświadczenie nieprawdy i celowe wprowadzanie w błąd - o to oskarża Renomę jeden z trójmiejskich urzędników samorządowych, który w obawie o własne zdrowie i mienie podczas kontroli w pociągu SKM użył hamulca ręcznego.
Feralna podróż miała miejsce 12 listopada po godz. 18. Nasz czytelnik opisał ją w skardze przesłanej do Renomy i SKM. Wynika z niej, iż jadąc z Gdańska Wrzeszcza do Sopotu Wyścigi, gdy pociąg zbliżał się do jego stacji docelowej, udał się na koniec składu. Tuż przed zatrzymaniem się pociągu dobiegł do niego mężczyzna, który zażądał biletu.

- Nie okazał żadnego dokumentu stwierdzającego, że jest kontrolerem - mówi Adam Bronowski, urzędnik samorządowy z Trójmiasta. - Zdenerwowany całą sytuacją, postanowiłem jednak pokazać bilet. W pierwszym momencie wyjąłem stary bilet, następnie pokazałem już właściwy. Nie spodobał się on osobie podającej się za kontrolera, która zablokowała mi wyjście. Gdy pociąg ruszył przeraziłem się, sądząc, że jest to zwykły napad i pod pozorem kontroli mogę być obezwładniony i pozbawiony bagażu. Nie widząc nikogo w pobliżu, pociągnąłem za hamulec awaryjny.

Jak dalej opisuje całą sytuację pan Adam, po zatrzymaniu kolejki pojawiło się kilku kolejnych kontrolerów. Przekazywali sobie bilet dyskutując, czy jest ważny, czy nie. Nie ustalili tego (nie miał z tym problemów pracownik biura obsługi klienta SKM). Mimo ponawianych kilkakrotnie próśb, nie chcieli się też wylegitymować. Wypisali jednak mandat.

- Ale do końca nie wiedziałem, za co. Bo co innego mówili, a co innego robili. Swoimi wypowiedziami celowo wprowadzali mnie w błąd, usiłując w ten sposób wystawić mi fałszywy mandat za brak biletu, mówiąc, że to za zatrzymanie pociągu. Mandatu nie podpisałem - mówi Bronowski.

Mandat ten przyszedł do niego parę dni temu. I tu kolejne zaskoczenie.

- Na mandacie dopisano coś, czego nie było, gdy dawano mi go do podpisu, że okazałem bilet do kontroli po zerwaniu hamulca. Nie dość, że dopisali to później, to jeszcze nieprawdę. Do tego w wezwaniu do zapłaty kazano mi zapłacić 330 zł za przejazd bez ważnego biletu, a taka kara jest za zatrzymanie pociągu. Za jazdę bez biletu wynosi ona 110 zł - denerwuje się Bronowski.

Urzędnik złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na policji.

Poprosiliśmy spółkę Renoma o odpowiedź na zarzuty postawione przez naszego czytelnika.

- Sprawa jest nam znana. Prowadzimy ostatnie czynności wyjaśniające, dlatego dopiero jutro przedstawimy stanowisko naszej firmy - powiedział nam wczoraj Sławomir Pujszo, zastępca dyrektora Renomy.

Jak jednak dodał, z informacji, jakie do tej pory zostały zebrane, wynika zupełnie inny opis całego zdarzenia.

Z kolei na stronie internetowej SKM nie ma regulaminu kontroli biletów.

- Sytuację opisaną przez waszego czytelnika na pewno szczegółowo wyjaśnimy. A co do regulaminu, to rzeczywiście chyba powinien on się znaleźć na naszej stronie - przyznaje Leopold Naskręt, naczelnik wydziału marketingu w SKM.

Rzecznik SKM: - Podczas kontroli musi zostać okazany identyfikator, natomiast kontrola nie może być przeprowadzana poza pociągiem - tłumaczy Lucyna Bujnicka.

W czerwcu "Gazeta" opisywała sytuację, kiedy to kontrolerzy wyzywali i maltretowali niepełnosprawną pasażerkę jadącą tramwajem bez biletu. Po fali krytyki, jak przewinęła się przez trójmiejskie media, władze Gdańska obiecały, że nowa umowa z firmą sprawdzającą bilety, wybraną w drodze przetargu, będzie dawała im dużo większą możliwość monitorowania jej działalności. Przetarg rozstrzygnięty został pod koniec października. Wygrała go Renoma. Czy miasto wykorzysta możliwości kontroli, wynikające z nowej umowy, przekonamy się po 1 stycznia.

Imię i nazwisko czytelnika zostały zmienione.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona