Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Śląskie: Kolej tnie pociągi. Kolejarze grożą protestem

Tomasz Głogowski, Gazeta Wyborcza Katowice,

dodane przez mike_1994; zmodyfikowane

Kupiłeś nowy rozkład jazdy pociągów? To możesz go wyrzucić do kosza. Od 1 stycznia będzie już nieaktualny, bo w naszym regionie zniknie aż 58 pociągów, a prawie drugie tyle będzie jeździć tylko w dni robocze. Takich cięć nie było od lat. Kolejarska "Solidarność" grozi, że dzień przed Wigilią całkowicie zablokuje ruch pociągów na Śląsku.
Już niedługo Przewozy Regionalne nie będą należeć do PKP, tylko do urzędów marszałkowskich w całej Polsce. Ponad 10 proc. udziałów w spółce przejmie województwo śląskie. Jako jedyni podpisaliśmy ze Śląskim Zakładem Przewozów Regionalnych PKP aż pięcioletnią umowę na finansowanie pociągów pasażerskich.

Miało być lepiej, ale niestety wyszło jak zawsze. "Gazeta" dowiedziała się, że od 1 stycznia przyszłego roku z rozkładu jazdy w naszym regionie zniknie aż 58 pociągów, a 52 będą kursować tylko w dni robocze! Problem w tym, że cztery dni temu, czyli 14 grudnia, wszedł w życie nowy rozkład jazdy, z którego już wycięto 28 połączeń. W sumie ograniczenia dotkną więc aż 140 linii. Takiej rzezi połączeń nie było od lat.

To aż 10 proc. całej oferty przewozowej w regionie - grzmi Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich, który domaga się, by urząd marszałkowski uratował przynajmniej część linii. - Nie zgodzimy się, by z powodu likwidacji połączeń pracę straciło kilkuset kolejarzy - mówi związkowiec.

Z zestawienia, do którego dotarliśmy, wynika, że będzie mniej pociągów m.in. z Katowic do Zwardonia, Wodzisławia Śląskiego i Bielska-Białej. Zniknie też część kursów na trasie Rybnik - Racibórz, Gliwice - Zawiercie czy Gliwice - Częstochowa. Duże zmiany dotkną również linię z Dąbrowy Górniczej do Jaworzna, bo pociągi będą kursować tylko w dni robocze. Całkowicie wycięte zostanie połączenie Bielska-Białej z Cieszynem. W zamian kolej ma zapewnić tam komunikację autobusową. - Przecież to są jakieś kpiny - irytuje się Lalik.

Zawierucha nie ominęła nawet uruchomionej w minioną niedzielę... Szybkiej Kolei Regionalnej z Tychów do Katowic, gdzie codziennie kursuje 78 pociągów. Okazuje się, że od stycznia 14 z nich będzie jeździć tylko w dni robocze. - To już zupełny idiotyzm, żeby otwierać linię, na której po dwóch tygodniach wprowadza się ograniczenia - pukają się w głowę związkowcy.

- Przecież w sobotę człowiek też chciałby pojechać do Katowic, na przykład do pubu czy restauracji. Tym bardziej że ostatni pociąg jest przed północą i bardzo mi pasował. Ale widzę, że kolej wraca do starych nawyków, czyli dojeżdżamy tylko do szkoły i pracy - mówi Andrzej Milbauer, mieszkaniec Tychów.

Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, mówi, że w tym roku województwo przekaże na finansowanie przewozów pasażerskich ponad 100 mln zł, to o 15 mln więcej niż przed rokiem. - To wszystko, na co nas w tej chwili stać. Faktycznie, część pociągów zniknie, ale w zamian pojawiły się przecież nowe, chociażby z Tychów do Katowic - uspokaja Spyra.

Jakby problemów było mało, planowanych na początek stycznia likwidacji pociągów nie ujęto w nowym rozkładzie, więc... trzeba będzie go ponownie wydrukować. - Wyrzucono w błoto ogromne pieniądze. Zmian jest tak dużo, że nie można tego załatwić za pomocą jednej czy drugiej erraty - denerwuje Lalik.

Zdaniem Spyry samorząd nie ponosi winy za zamieszanie z rozkładem. - Negocjując przejęcie Przewozów Regionalnych, ustaliśmy, że wszystkie zmiany w naszym regionie będą obowiązywać od 14 grudnia. Nie wiem, dlaczego kolej się z tego nie wywiązała i naraziła pasażerów na chaos. Dla nas to też skandal - zapewnia Spyra.

Jarosław Kołodziejczyk, zastępca dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, mówi, że nowy rozkład jazdy trzeba było złożyć do druku w październiku, a negocjacje z urzędem marszałkowskim w sprawie finansowania połączeń przeciągnęły się aż do 8 grudnia. Dopiero wtedy było wiadomo, które pociągi zostają, a które wylatują z oferty. - Nie mogliśmy czekać, bo coś przecież musieliśmy wydrukować. Teraz wprowadzimy tylko niezbędne zmiany - uspokaja dyrektor Kołodziejczyk. - Jest mi przykro, że naraziliśmy pasażerów na zamieszanie, ale do samego końca ważyły się losy kilkunastu połączeń. Negocjacje były ciężkie - tłumaczy dyrektor Kołodziejczyk.

Nie chce jednak zdradzić, ile będzie kosztować przygotowanie nowego rozkładu jazdy.

źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

możliwość komentowania została wyłączona