Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

region szczeciński artykuł

Straszno na kolei - za mało pieniędzy

Andrzej Kraśnicki jr, Gazeta Wyborcza,

dodane przez Iwo; zmodyfikowane

Cięcia w rozkładach jazdy, zwolnienia w tysiącosobowej załodze, albo wydatki sięgające milionów złotych - takie scenariusze ma przed sobą spółka PKP Przewozy Regionalne. Który będzie realizowany, pokaże audyt. Wyniki poznamy w kwietniu.
Właścicielem tej firmy są od początku roku samorządy województw. Skarb państwa przekazał ją marszałkom w ramach wielkiej reformy grupy PKP. Nasz region ma w spółce 5,8 proc. udziałów, a w praktyce Zachodniopomorski Zakład Przewozów Regionalnych: 1026 pracowników i 84 elektryczne pociągi (średnia wieku 35 lat), które obsługują lokalne połączenia w regionie, a także dziesięć szynobusów kupionych przez Urząd Marszałkowski.

Związkowcy zaniepokojeni, marszałek czeka na audyt



Okazuje się, że stan PKP PR jest gorszy niż spodziewały się samorządy. Według naszych nieoficjalnych informacji, spółka miała kłopoty z zebraniem pieniędzy na ostatnie wypłaty. Zachodniopomorski marszałek Władysław Husejko pytany o kondycję "jego" firmy, odpowiada, że to, w jakim jest stanie, pokaże dopiero audyt. Ma być gotowy do końca kwietnia.

- PKP Przewozy Regionalne to obecnie zupełnie inna spółka niż w czasach, gdy była w grupie PKP - przyznaje jednak Husejko.

Kondycję firmy popsuło zabranie z niej przed usamorządowieniem dochodowych pociągów kursujących między różnymi województwami (przejęła je spółka PKP Intercity). Koleje regionalne musiały za to przyjąć maszynistów z innej spółki: PKP Cargo. Tylko w Zachodniopomorskim Zakładzie PKP PR to dodatkowych dwieście etatów. Do tego doszedł wzrost cen prądu i opłat za korzystanie z torów. Stan firmy niepokoi związkowców.

- W stoczni zwolnienia, w PKP Cargo zwolnienia, ludzie się boją - mówi Dariusz Dziwulski, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Pomorza Zachodniego przy zachodniopomorskim PKP PR.

We wtorek pracownicy zachodniopomorskiego PKP PR spotkali się z Władysławem Husejką. Załoga pytała, czy będzie redukcja zatrudnienia.

- Nie da się świadczyć usług kolejowych bez ludzi - uspokajał marszałek, zastrzegając jednak, że póki nie ma audytu, nie ma mowy o podpisywaniu jakiegokolwiek pakietu gwarancji pracowniczych. Ten przygotowany przez kolejarzy zakłada m.in. to, że pracownicy spółki nie stracą pracy przez najbliższe dwanaście lat.

Gdzie więc szukać pieniędzy na pokrycie rosnących kosztów? W tym roku marszałek planuje wydać na PKP PR (tak zapisano w budżecie) 46 mln zł (7,28 zł za każdy przejechany kilometr). Umowa z PKP przewiduje jednak, że ta kwota zostanie zwiększona, jeśli okaże się, że kolei brakuje pieniędzy. O ile? Nie wiadomo - na pewno o kilka kolejnych milionów.

- Poziom dopłat nie może być jednak zbyt duży - zastrzega jednak Husejko.

Mniej kursów, ale za to więcej nowych pociągów?



Jeśli w budżecie marszałka nie znajdą się pieniądze na podwyższone dopłaty, konieczne będą cięcia w rozkładach jazdy. Pasażerowie, którzy z roku na rok coraz chętniej korzystają z regionalnych pociągów, już teraz mają powody do narzekań. Z powodu zbyt małej liczby szynobusów i kłopotów ze skoordynowaniem ich przeglądów i remontów, na dwóch liniach pociągi zostały zastąpione przez autobusy. W efekcie pokonanie trasy Darłowo-Sławno trwa dwa razy dłużej niż powinno. Na linię Stargard-Kalisz Pomorski szynobus miał wrócić w lutym (nie jeździ od stycznia). Już wiadomo, że pojawi się na torach najwcześniej 1 czerwca.

Jak na ironię, pieniądze na zakup jedenastu nowych pociągów, które rozwiązałyby problem, są. Urząd Marszałkowski chce wydać na ten cel 40 mln euro (połowa to unijne dotacje). Tyle że nie może. Najpierw musi powstać studium wykonalności, na które trzeba ogłosić przetarg. Dwa już się odbyły. Firmy spełniające warunki nie zgłosiły się. W czwartek marszałek ogłosi trzeci przetarg.

źródło: Gazeta Wyborcza

brak komentarzy