Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju kolej

Małopolska: InterRegio: przebojowy pociąg widmo

Zbigniew Bartuś, Dziennik Polski,

dodane przez marko

Gorączka środowego popołudnia. Wielu Polaków zaczyna długi weekend związany z Bożym Ciałem. Na warszawskim Dworcu Centralnym tłumy. Niektórzy, pocztą pantoflową albo z prasy, dowiedzieli się o InterRegio, nowej ofercie spółki PKP Przewozy Regionalne. Wielu innych po prostu próbuje się dostać wieczorem do Krakowa. Czymkolwiek.
Staję w długiej kolejce do kasy w tunelu wychodzącym na perony. Po 20 minutach proszę o bilet na InterRegio do Krakowa. Kasjerka bez słowa wydaje druczek za 38,50 zł.
- A z którego peronu jedzie i o której? - pytam.
- Proszę pana, to jest kasa Intercity. Bilet sprzedałam, bo muszę. Następny proszę! - mówi kasjerka pukając palcem w kartkę "Informacji nie udziela się".
Wyraźnie martwi to młode Rosjanki, które miały nadzieję dowiedzieć się czegoś o tajemniczym pociągu. Z niedowierzaniem pytają: - Czy to jest dworzec centralny w stolicy Polski?
Tak, to główny dworzec w dużym kraju Unii Europejskiej. Jedyna informacja znajduje się w holu głównym. I dyżuruje tam jedna pani. Kolejka na pół godziny. Ale już po 5 minutach zauważamy, że co drugi petent zadaje to samo pytanie: "Co to jest to, co jedzie do Krakowa podobno o 18.08 i czego nie ma w rozkładzie w gablotach, a jest w internecie?".
- Czy to ekspres? - pytają eleganckie starsze kobiety.
- Nie, to nie ekspres - odpowiada pani w okienku.
- Czyli pospieszny?
- Nie, nie pospieszny.
- Jezu, to osobowy?! Osiemnaście godzin jazdy do Krakowa? - próbują dowcipkować starsze panie.
- Nie - odpowiada z kamienną twarzą pani z okienka.
- No, to co to jest?
- InterRegio. Taki niby- -ekspres, ale bez miejscówek.
Co oznacza "bez miejscówek" - przekonamy się za chwilę. Na peronie czwartym, bo wszyscy cudem doinformowani zbierają się właśnie tutaj. Przed osiemnastą, bez fanfar i zbędnych informacji przez megafon, pojawia się mocno nadszarpnięty zębem czasu elektryczny skład osobowy. Na pierwszy rzut oka: jeden z tych, które kursują na krótkich trasach, np. Kraków-Oświęcim. Z prędkością 30 km na godzinę. Ten ma jechać pięć razy szybciej! I jeszcze jedna różnica: na oknach wagonów, które ze dwadzieścia lat temu jeździły jako klasa 1, wiszą przyklejone taśmą karteczki "Klasa 2". Reszta, a zwłaszcza zestaw zapachów ("toaletowych"), w normie.
Skład jest pojedynczy, a pasażerów na peronie wystarczyłoby spokojnie na cztery, więc z chwilą otwarcia drzwi rozpoczyna się walka o miejsca. Widzimy, że w wagonach dawnej "klasy 1" są wygodne pojedyncze fotele - oznacza to jednak znacznie mniej miejsc siedzących. Przez najbliższe 3 godziny i 18 minut 80 procent pasażerów będzie stać. Albo coś wymyśli...
- Jak za dawnych lat - uśmiecha się elegancki czterdziestolatek, który na kwadrans przed przyjazdem pociągu pytał, "czy ktoś wie, w którym wagonie jest Wars", bo od wyjazdu z Paryża nic nie jadł.
- Ale ten pociąg to jest w zasadzie jeden wagon - odpowiedział mu długowłosy heavymetalowiec z plecaczkiem.
- Jezu! A można tam coś zjeść? - dociekał elegant.
- Kanapkę. Jak pan ma!
Pociąg rusza punktualnie. Biznesmen przestaje o cokolwiek pytać. Zajmuje swoje pół metra kwadratowego nie tracąc uśmiechu. Pasażerowie szybko się organizują. Grupka młodych zajmuje podłogę przy wyjściach. Grają w karty. Inni siadają na torbach, walizkach, plecakach. Mężczyźni, którym udało się zająć fotele, proponują stojącym obok kobietom: panie posiedzą kwadrans, my po pięć minut i tak na zmianę, do Krakowa. Wybuchają ożywione dysputy, rodzą się nieomal przyjaźnie. We Włoszczowej heavymetalowiec podaje biznesmenowi kanapkę.
- Smacznego! Mama zrobiła mi dwie.
Do Krakowa przyjeżdżamy 15 minut przed czasem!
- Fajny pociąg - uśmiechają się starsze panie. - Łączy ludzi i to za takie małe pieniądze!
Właściwie to mogłoby być hasło InterRegio.

źródło: Dziennik Polski

brak komentarzy