Wszystkie Z regionu szczecińskiego W skrócie Z kraju

z kraju artykuł

Śląskie: Nie było zaliczki, więc kupujemy pociągi widmo

Tomasz Głogowski, Gazeta Wyborcza,

dodane przez kasiek007

Czy przetarg na dostawę ośmiu nowoczesnych pociągów dla woj. śląskiego został przygotowany nieprofesjonalnie? Potentaci do przetargu w ogóle nie przystąpili, więc o warte 187 mln zł zamówienie ubiegały się tylko dwie firmy, z których jedna odpadła już w przedbiegach.
Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, w lutym tego roku z dumą wypowiadał się o planowanym zakupie: - Zatwierdziliśmy już specyfikację przetargową. Jest uniwersalna, więc o to zamówienie będą się mogli starać wszyscy najwięksi gracze na rynku. Oprócz Stadlera również Bombardier, Pesa czy Siemens. Jestem przekonany, że zainteresowanie będzie spore. Nieczęsto zdarza się tak duże zamówienie od jednego klienta.

Po pięciu miesiącach okazało się, że o zamówienie ubiegają się tylko dwie firmy: bydgoska Pesa i należąca do Zbigniewa Jakubasa firma Newag z Nowego Sącza. Ofertę Newagu odrzucono, bo nie spełniała wymogów formalnych [firmie nie pomogło nawet odwołanie do sądu - przyp. red.]. Wygrała więc Pesa, która zaproponowała województwu osiem maszyn typu Elf, czyli unowocześnione wersje pociągu ED 74, który w 2005 roku zadebiutował na trasie Warszawa - Łódź. Za pociągi zapłacimy 187 mln zł, czyli ponad 23 mln zł za sztukę.
Eksperci byli zaskoczeni, że w przetargu nie wziął udziału żaden liczący się europejski producent pociągów. Jeszcze większe zdziwienie wywołało to, że o zamówienie w ogóle nie ubiegała się firma Stadler, która wcześniej dostarczyła województwu flirty kursujące na trasie Tychy Miasto - Katowice. Podstawą specyfikacji przetargowej była bowiem wcześniejsza umowa na dostawę właśnie flirtów. - Dzięki konkurencji być może udałoby się osiągnąć niższą cenę za pociąg? - zastanawia się Krzysztof Kuś z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego.

Stanisław Skalski, dyrektor ds. handlowych Stadler Polska, potwierdził "Gazecie", że jego firma była zainteresowana dostawą pociągów, ale ostatecznie nie wzięła udziału w przetargu. Dlaczego? Jak napisał Skalski w specjalnym oświadczeniu, kilka ważnych zapisów specyfikacji odbiegało od ogólnie przyjętych norm w tym zakresie. Nie było np. mowy o wypłacie zaliczki. "Przy projektowaniu i produkcji pojazdów szynowych - co jest procesem trwającym ponad rok - powstają od samego początku duże koszty. Zamawiający zwykle partycypują w tych kosztach poprzez wypłatę zaliczki. W tym przypadku nie było to przewidziane" - napisał Skalski.

Łukasz Czopik, sekretarz województwa śląskiego i zarazem wiceprzewodniczący komisji przetargowej, zapewnia, że specyfikacja została skonstruowana profesjonalnie, a wymagania stawiane przez władze województwa śląskiego nie wzięły się z sufitu. Dlaczego więc najwięksi gracze na rynku nie stanęli do przetargu? - Tego nie wiem - mówi Czopik, ale zaznacza, że ma swoją subiektywną teorię na ten temat. - Oferta Pesy była po prostu najtańsza i konkurencja od początku wiedziała, że nie jest w stanie jej przebić - mówi.

Czopik przypomina, że wcześniej Stadler uczestniczył w przetargu na dostawę 20 pociągów, które zamawiało województwo mazowieckie: - I zaproponował cenę wyższą o kilka milionów złotych na sztuce. U nas już nie wystartował, bo wiedział, że nie jest w stanie zaproponować konkurencyjnej ceny, a narazi się jedynie na stratę czasu i koszty związane z przygotowaniem oferty.

Czopik odpiera też zarzut, że województwo zdecydowało się na zakup pociągów widmo, które istnieją tylko na papierze, bo nie zostały jeszcze zbudowane. - Tego typu pociągi przygotowywane i projektowane są często na zamówienie i nawet kupując flirty, otrzymaliśmy pojazd dostosowany do indywidualnych potrzeb - dodaje.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona