Forum

Mogło być groźnie, skończyło się na zadrapaniach...

Po raz kolejny kierowca samochodu osobowego wykazał się ułańską fantazją, próbując zdążyć pokonać przejazd kolejowy przed nadjeżdżającym pociągiem. Do zdarzenia doszło w sobotę, 16 czerwca o godzinie 16:30 na przejeździe kategorii "D" w km 79,961 szlaku Gryfice - Trzebiatów.
qba111 napisał(a):

>  > Ja rozumiem, że "strzeżonego Pan Bóg strzeże", "ostrożności > nigdy za wiele" i takie tam, ale nie dajmy się zwariować, trzeba > mieć do kogoś w tym świecie chociaż minimalne zaufanie. Kolejarze > to nie jedyne osoby które odpowiadają za ludzkie życie a mam > wrażenie, że to im najbardziej się nie ufa. > 

Widzę, że bardzo osobiście (emocjonalnie) odbierasz wypowiedzi innych. Myślę że niepotrzebnie, bo nikt nie twierdzi, że kolejarzom na przejazdach nie można ufać, bo to np. śpiochy, lenie, półgłówki, itp. Nie o to chodzi. Chodzi o własny interes każdego użytkownika drogi i przejazdu kolejowego zarazem, czyli o chęć życia.

Niestety analiza przyczyn wypadków kolejowych jest bezwzględna. Jasno dowodzi ona, że najsłabszym ogniwem całej kolejowej układanki jest człowiek, a nie urządzenie. Tak było w Otłoczynie, Szczekocinach i Sprowie oraz w Łańcucie, gdzie na przejeździe strzeżonym przez dróżnika zginął znany i utytułowany polski kierowca rajdowy (nie pamiętam jego nazwiska, więc nie chcąc tu nikogo uśmiercać, nie będę zgadywał). Tego typu przypadków niestety było więcej, choć ten ze względu na rangę ofiary był najbardziej nagłośniony.

Jak widzisz, mimo że na "straży" przejazdu stał wykwalifikowany kolejarz, do wypadku doszło. Człowiek jest najsłabszym ogniwem, bo ma prawo być przemęczony, niewyspany, zestresowany np. sytuacją rodzinną lub rozmową ze zwierzchnikiem, może się źle czuć (długotrwały ból zęba czy głowy, wbrew pozorom bardzo ogranicza percepcję mózgu), a nie każdego stać na to by brać kilka dni zwolnienia, za które dostanie tylko 80% pensji oraz potrącą mu za to wszystkie dodatki itp. Przyczyn jest bardzo dużo, dlatego nie oburzaj się, a spróbuj zrozumieć naturalną (dla większości) chęć upewnienia się, że nic mu nie grozi i nie odbieraj tego jako brak szacunku dla dróżnika.